szła polną drogą, nie było ciemno, bo biały śnieg rozświetlał drogę. Nie wiedziała gdzie , chciała poprostu odejść gdzieś daleko.. Z słuchawkami na uszach przechodziła kolejne metry, słuchając w kółko tej samej piosenki..Doszła do garaży, stanęła opierając sie o jeden z nich wyciągnęła z kieszeni żyletki. Jej myśli kłóciły się ze sobą.. Zrobiła pierwsze cięcie, krew zaczęła cieknąć po prawym nadgarstku.. potem jeszcze parę.. Wyciągnęła chusteczki velvet i zaczęła ścierać krew. Gdy chusteczka była już cała mokra i czerwona rzuciła ją w śnieg, zamoczyła palec we krwi i na ścianie garażu napisała literkę `K`. Potem wyrzuciła jeszczę dwie mokre chusteczki i włożyła rękę w śnieg. Bała się wrócić do domu, ale zacisnęła zęby i z opuszczonym rękawem, mokrym od krwi wróciła z uśmiechem na ustach..
|