czarne od tuszu łzy, spływały na Jej śnieżnobiałą suknię. na głowie miała niesforne loki, bo rozpięciu koka. siedziała na marmurowych schodkach przed ołtarzem. goście patrzyli na Nią, jak na wariatkę. Jej narzeczony wyszedł w momencie kiedy powiedziała 'nie'. w końcu podniosła się, i podeszła do mikrofonu. - koniec przestawienia, moi drodzy. to skutki próby poślubienia kogoś, kogo się nie kocha. - powiedziała łamiącym się głosem.
|