a kiedy przede mną klęknął i wyciągnął małe,
czerwone pudełeczko zaczęłam cała drżeć z podekscytowania.
- nie każ mi wymawiać tych dwóch słów, proszę kochanie.
doskonale wiesz o co chcę spytać. nie jestem w stanie tego z siebie wykrztusić, mimo tylu prób.
- powiedział z nerwowym uśmiechem. - wstawaj. - powiedziałam, machając rękoma.
- ale, ale dlaczego?
- spytał zakłopotany.
wstał. a ja wyrwałam mu z rąk aksamitne pudełeczko i uklękłam przed nim,
jak rasowy, przyszły narzeczony. - wyjdziesz za mnie? - spytałam z błyskiem w oku.
- Ty sobie żartujesz maleńka? - no przecież ktoś musi w tym związku nosić spodnie.
wyjdziesz czy nie? bo klęczenie w spódnicy jest mało komfortowe.
- wyjdę. - powiedział roześmiany. - to teraz już będziesz wiedział na przyszłość jak to się robi, kochany.
- na jaką przyszłość?
przecież to jest mój pierwszy i ostatni raz.
- obawiam się, że jesteś w błędzie. - powiedziałam, odchodząc.
|