Siedziałam na hali...jak zwykle wpatrywałam się w ruchliwe postacie,błądząc po nich , w głowie układałam kolejne wersy wierszu.Płynęłam całkowicie w myślach,me spojrzenie zatrzymało się na wysokim blondynie , jego zielony kolor oczy widziałam nawet w odległości 20 metrów.Znów rzucałeś obelgi w stronę piłki którą źle podkręciłeś..w sumie znałam Cię lepiej niż Ty samego siebie...byłam tego pewna,przecież byłeś,czy jesteś miłością mą pierwszą...z zatracenia wyrwał mnie dzwonek dzwonka , za szybko minęła godzina lubiłam pogrążać się w twych tęczówkach . Wzięłam zeszyt z tekstami na którym nie wiem nawet kiedy wypisałam Twoje imię. Gdy byłam już przy drzwiach od wyjścia jak z nieba uderzyła we mnie piłka z wielką siłą . Zakręciło mi się w głowie no i oczywiście osunęłam się na podłogę. Podbiegłeś do mnie szybko i pytałeś czy wszystko dobrze,czy mogę oddychać,w bezładzie wymawiałeś moje imię aby mnie ocucić.Otworzyłam oczy i powiedziałam tylko że oddycham dla Ciebie.
|