Może to całe życie w szczęściu.. jak mają to inni ludzie.. polega na przyzwyczajeniu się do bólu.. do zaakceptowania jego obecności.. może to jest całe szczęście na które tak czekam.? A może wymyślam.. bo tak naprawdę nigdy nie byłam szczęśliwa i chcąc to osiągnąć sprowadzam definicje do swojego stanu psychicznego.? Jeżeli ono naprawdę istnieje.? I wcale nie w bólu i smutku.? Może warto mieć nadzieję.? A jeśli nie ma go.? Warto całe życie poświęcać na poszukiwanie czegoś czego tak naprawdę nie ma.? Może powinnam zacząć akceptować to, że inaczej nie będzie.? Co robić.?
|