na dworze biało, zimny wiatr wysusza dłonie i usta, śnieg sypie... rok temu o tej samej porze odprowadzałeś mnie do domu, zmarznięty z czerwonym noskiem. uśmiechałeś się mimo chłodu i całowałeś mnie czule w moje popękane usta... mówiłeś, że jestem jak te małe śnieżynki spadające z nieba,które przynoszą ludziom radość. tamtej zimy wszystko było inne... śnieg był bielszy, usta mniej bolały i wszystko pachniało cynamonem, jak Ty.
|