wracałam z kumpelami na imprezę andrzejkową. On był przed drzwiami lokalu i rozmawiał przez telefon. nie da się ukryć, że patrzył w moją stronę. to jedno czekoladowe spojrzenie może wszystko. po chwili musiałam wyjść, bo mama zadzwoniła, a nie chciałam rozmawiać przy ludziach. poza tym było za głośno. spojrzał na mnie zdziwiony a ja się po prostu uśmiechnęłam i przyłożyłam komórkę do ucha. pożegnałam się z ekipą i ruszyłam w stronę domu. czekałam aż samochód przejdzie. ostrożnie podchodził do mnie.. ale moje szczęście jest takie, że akurat nie było żadnego samochodu więc poszłam przed siebie. jednak szły jakieś niepewne typy, więc przystanęłam i wyciągnęłam fona. odruchowo się odwróciłam, żeby zobaczyć, czy nikt za mną nie idzie. to był szok nie do ogarnięcia. stał i patrzył na mnie jakbyś czekał na zbawienie. dresiarze byli już spory kawałek z przodu. wiedziałam, że coś chcesz. wiem, że chciał się odezwać, ale jest zbyt nieśmiały.
|