jak nigdy - w tym roku pojechaliśmy z rodzicami na grób mojego brata ciotecznego - zginął jakieś 3 lata temu w wypadku motocyklowym, bawiłam się z nim jako paroletni bachorek. od kilku lat był jakiś konflikt w rodzinie - nie odwiedzaliśmy ich. jego śmierć wstrząsnęła całą rodziną - najgorzej przeżywali to jego rodzice - zrobiło mi się cholernie przykro jak zobaczyłam ciotkę chudszą jakieś 15kg, z ogromną ilością zmarszczek i podpuchniętymi oczami - ni wiedziałam co powiedzieć. staliśmy nad grobem i modliliśmy się. potem przywitaliśmy się z rodzina i wróciliśmy do domu. w samochodzie panowała dziwna atmosfera - wszyscy byli smutni, w końcu nie codziennie widzi się ludzi cierpiących i najgorsze jest to, że nie jesteśmy w stanie im w żaden sposób pomóc. nie lubie takich swiąt jak te. /fcuk
|