a ja bym chciała, żeby coś zabrało mnie do Ciebie. tak, żebym mogła Ci prosto w oczy powiedzieć, jak ja Cię nienawidzę. jak Cię nienawidzę, a zarazem kocham. chciałabym, byś był bliskol. bym mogła poczuć dotyk Twojej skóry, pogłaskać Cię po policzku, wtulając się w Twój rozgrzany tors i szepcząc Ci na ucho te wszystkie słodkie słówka, które mam w zanadrzu. tak, abym na chwilę mogła poczuć się szczęśliwa i kochana. chciałabym przejechać nosem po Twoim oblanym rumieńcem policzku, mrucząc przy tym cicho i obejmując Cię jak najmocniej tylko się da. przez chwilę mieć Cię przy sobie wiedząc, że jesteś mój. na zawsze. nie myślać już o niczym tylko o tym, że mam Cię przy sobie. dla siebie. I, że nikt inny nie ma prawa, odebrac mi szczęścia jakim jesteś. nikt, nigdy. ucałowałabym wtedy każde miejsce Twojej twarzy. nawet najmniejszy jej skrawek nie pozostawiając go wolnego. ucałowałabym Twój nos, policzki, czoło, jedną wargę po drugiej, żuchwę, linię szczęki i szyi.
|