nie miałam pojęcia co się z Nim dzieje. wiedziałam, że jedyna osoba, która coś o Nim wie, to Jego babcia. tylko tam mogłam pójść. miałam świadomość, że nawet Jego rodzice, Go znienawidzili. laski, które zranił, zaczęły się na Nim odgrywać. przyjaciół miał tylko od picia. ale właśnie - miał babcię. miłą staruszkę. zapukałam do drzwi frontowych Jej domu. po chwili ukazała się w progu, poprzedzając swoje przyjdzie głośnym skrzypnięciem. - dzień dobry. - przywitałam się. w Jej oczach zalśniła łza. - chodź tu do mnie, kochanie. - powiedziała tym swoim babcinym głosem. podeszłam bliżej, a Ona mocno mnie przytuliła. - perełko, tak się o Ciebie martwiłam. wejść proszę. - szepnęła. obejmując mnie w pasie, pociągnęła do środka. usiadłyśmy przy stole. zrobiłam herbatę. wyjęłam z torby ciastka, które kupiłam poprzednio w sklepie za rogiem. - jak tam u Ciebie, kochanie? opowiadaj. - zagadnęła z promiennym uśmiechem. spojrzałam na Nią przeszklonym spojrzeniem. - a co u Niego? - zapytałam nieśmiało.
|