Zapalam świeczki jedną po drugiej... Patrzę na nie i wyjmuję żyletkę z ksiązki... Obracam ją w dłoniach delikatnie... Przyglądam się..i myśle czy jest sens.? Mogę się ciąć w świetle świec, księżyca, lampki nocnej.. ale czy to ujarzmi ból po stracie Ciebie..? Nie to bezsensowne... odkładam ją spowrotem do książki i jakiś setny raz przyrzekam.. że jutro z samego rana ją wywale...
|