piątek 13, muzyka na ful tak jak zawsze. piosenka się skończyła, właśnie wtedy usłyszałam pukanie do drzwi. byłam zdziwiona , bo nikogo się nie spodziewałam. otworzyłam drzwi pewnym ruchem. zobaczyłam jego, takiego bezbronnego. trzymał bukiet róż. zmierzyłam go wzrokiem. - czegoś zapomniałam Ci oddać? - spytałam z ironią w głosie. - przyszłem Cię przeprosić. - odpowiedziałeś. - przyszedłem to po pierwsze, a po drugie przeprosiny nie przyjęte. coś jeszcze? - ale... - czekałam na Ciebie 3 miesiące, teraz to te róże możesz wsadzić sobie w dupę. zamknęłam drzwi, łzy spłynęły mi po policzkach. ale to były łzy szczęścia, że odważyłam się to zrobić, wiedziałam ,że nie będe tego żałować/slowemnieogarniesz
|