Obudziłam się dzisiaj z wielkim uśmiechem na twarzy. Na niebie wisiały błękitne chmurki,a słońce rzucało ciepłutkie promyki prosto na moją twarz. Założyłam ulubioną sukienkę, ukochane kolczyki; jeszcze błyszczyk na usta i na spacer z psem. Wszystko dookoła wydawało się takie kolorowe, poprostu żyć nie umierać ! :) . Nagle ktoś złapał mnie za ramię, i szepnął mi do ucha 'hej, maleńka ! wróciłem.' Odwróciła się, kilka centymetrow od niej stał on. Po 4 miesiącach sobie o niej przypomniał, żałosny.. Podał jej czerwoną różę i zapytał się, czy pojdzie z nim na spacer. Rzuciła mu najbardziej ironiczny uśmiech na jaki było ją stać, popatrzyła na niego z góry i powiedziała 'spóźniłeś się chłopczyku.' Odeszła z wyrazem triumfu na twarzy .
|