Dopasowani do siebie jak dwa bliźniacze elementy. Lepsi niż dwie połówki soczystej pomarańczy, której sok tętni na sercu wabiąc miękkie usta mężczyzny. Stworzeni na obraz boskiej miłości łączącej zakochanych.
Zacznij mnie już szukać. Rozejrzyj się dookoła, bo pragnę Twojej obecności i podróży po miejscach, których inni nie potrafią dojrzeć. Wyciągnij dłoń, zacisnę na niej swoje palce. Rozetrę na nadgarstkach ulubiony zapach. Zaproś mnie do tańca albo po prostu muśnij spojrzeniem. Możesz podać mi parasolkę albo przysiąść obok na ławce w parku. Poczekam na Ciebie, siedząc w tramwaju z książką w ręku albo w kuchni, robiąc herbatę. Wyjrzę przez okno i kiedy zobaczę, że idziesz – przygotuję się na to spotkanie. Założę Twoją ulubioną sukienkę i zatańczę z Tobą boso na płytach szarego chodnika. Usta musnę pomarańczowym balsamem. Moja skóra będzie pachnieć mną tak, jak lubisz najbardziej. Tylko nadgarstki przypomną nam o zapachu, który wybieraliśmy prawdopodobnie razem, może jeszcze się nie znając.
|