jesteś dla mnie szeregiem zielonych liter dźwięczących miło,
jesteś płaskim listem, który można całować nie czując nic.
Twoje imię wypisane nisko przypomina sierść kota i przeciąga
się podłużnie, gdy je wymawiam. chciałabym cię
dotknąć tak, jak dotykam twojego imienia. ale boję się chwili,
w której zobaczę twoje brwi i usta. jest tyle linii uśmiercających
tkliwość i tyle przyćmionych świateł nie szepczących
o miłości. chciałabym cię poznać dotykiem, chciałabym,
żebyś przyszedł w nocy, pochylił się nade mną śpiącą i znowu
odszedł jak księżyc. przestałabym wpatrywać się w nieruchome
okno i usnęłabym wtulona w zapach po tobie.
|