dawno temu, za krzakami, za polami, za dworkami, pod drabiną żyły sobie dwa skunksy zwane obsrańcami...spotkaly se kole łobory z bombajem i see mówiomm:
jedena do drugjej:
-kapylam sobe nowe cinsy za zloty dwadzieścia pińć!
~a gdzie kupiołaś?
-w szwedzkim na wage.
~taa naprawdek?! co ty godos!
-nie wiezys?! spytoj se łuna pses er zet!
~ycyhymyy
-a wis co?wcoroj wydoilam kloffe i sajónca
~i co jak se doyło?
-bojolam se ze kópnie mnie kicok a klofa napluje
~to tsa bylo jakieś renkawicki sobe wziónć najlepse to z lisa
-wim. mom. ale skuda po mućka ma na nie arelgie i woła 'wioo'
~moja mańka tes jo ma i se dre 'mu mu ee'
-etopiryne jej doj to moze pomoze ale moze zatwordzenia dostoć i bedzie źle a kloffy drogie tera po euro chodzum
~ a wis jokie jo mom mazenie?!
-pewnie kury mieć!
~no kury tes ale w tesko widziołam złote widły!
-taa to z hAmeryki pewne
~nee z busu od muzynuff
-ee wess gupoty godos1 ide du duma staremu łobiot zrobić bo nienazarty z roboty psyset bo un to tam gnuj wywala
~oo
|