Prawda jest taka, że chciałabym mieć normalnych rodziców. Oni tacy niestety nie są. Nigdy nie będą. Często zastanawiam się nad tym, że wiele z moich słabości to konsekwencja wychowania. Jestem tchórzliwa, łatwo poddaję się panice, często uskuteczniam bezcelowe czarnowidztwo i mam tendencje do uznawania się za nieomylną.
W zasadzie od obojga rodziców przejęłam słabości.
Nie lubię ich w sobie. Pracuję nad nimi. Staram się je dostrzegać, mieć dla nich i dla siebie wyrozumiałość, by móc zmieniać się. Przekształcać w osobę, którą chciałabym być.
Wkurza mnie, że moi rodzice nad sobą nie pracują. Rozwściecza mnie często panikarstwo Mamy i skrajny narcyzm Taty.
Przypuszczam nawet, że gdybym była wolna od tych wad, to łatwiej byłoby mi im je wybaczyć. Pogodzić się z nimi.
|