Co postanawiam zacząć dietę, to nagle okazuje się, że znajomi, którzy nigdy nie robią wystawnych przyjęć, nagle właśnie na takie mnie zapraszają. Nie wiem skąd się dowiadują, że zamierzam głodować. Niewykluczone, że mają ścisły, pozawerbalny kontakt z moją lodówką – kiedy tylko pojawia się tam gar zupy z kapusty na cztery następne dni diety cud – dzwonią i mówią, że hinduski wieczór, albo polędwica z zielonym pieprzem, albo... Szczyt złośliwości.
|