 |
|
kochanie, zardzewiało Ci serce?
|
|
 |
|
Włożyłam krótką,czarną sukienkę.Nałożyłam wysokie szpilki,rozpuściłam długie,czarne loki i zrobiłam delikatny,ale bardzo subtelny makijaż.Wyglądałam seksownie,ale przy tym bardzo delikatne.Spojrzałam w lustrzane odbicie słysząc dzwonek do drzwi.-Są!-krzyknęlam w myślach i pobiegłam otworzyć przyjaciółkom.Jedna trzymała w dłoni butelkę bolsa,a druga butelkę coli unosząc je do góry.Jeden,drugi drink i byłyśmy gotowe do wyjścia.Klub był pełny,bar oblegany przez namolnych klientów,a stoliki pozajmowane.Pobiegłysmy od razu na parkiet.Widziałam jak kolesie ślinią się na nasz widok,a dziewczyny gapią sie z zazdrością.Jednak ja nie czułam się tej nocy wyjątkowa.Co chwilę rozglądałam się wokół w poszukiwaniu tylko jednej twarzy,tylko jednej pary oczu.W końcu dostrzegłam Go..Nie był sam..Obejmował blondynkę,która co chwile całował,dotykał..Nie widział mnie,nie zdążył nawet mnie zobaczyć bo wybiegłam z klubu.Stało się.Znalazł sobie kogoś na moje miejsce,kogoś zupełnie innego niż ja..||pozorna
|
|
 |
|
i czasem przychodzi ten wieczór, kiedy wszystko w jednym momencie się na Ciebie zwala i przygniata do ziemi. wieczór, kiedy jedynym czego potrzebujesz jest gorąca kawa z mlekiem i emocjonalna pezeta w głośnikach.
|
|
 |
|
z jakiegoś powodu śniłam tylko o Tobie. to Ty pojawiałeś się, co noc, w tym samym prostym schemacie. Ty, ja i takie niepozorne, niewinne - szczęście.
|
|
 |
|
czas jest tym czynnikiem, który tak dotkliwie psuje wszystkie schematy. naszą relację: kiedy pomimo tego, że wciąż chcemy być razem - ten postawił na ścieżce, która miała być tylko nasza, Ją. osobę, która blokuje najważniejsze drzwi. do szczęścia.
|
|
 |
|
zaciskał moją dłoń w swojej prowadząc jakąś boczną alejką. niepadajniepadaj, szeptałam pod nosem niczym mantrę. nachylił się i pocałował moje czoło. - zaraz lunie. - oznajmił, a nim odliczyłam do trzech - mocny deszcz uderzał o nasze ciała. czułam, jak włosy, nad którymi tak pracowałam, skręcają się teraz w niesforne loki, od środka przeszywał mnie już zimny dreszcz i nie mogłam swobodnie oddychać - mimo wszystko do dziś nie odnalazłam słodszego widoku od skapujących kropel z czubka Jego nosa i tego uśmiechu tak niemożliwie przepełnionego tym, co do mnie czuł.
|
|
 |
|
zamknęłam oczy - szłam ścieżką, którą wydeptało serce. do Ciebie.
|
|
 |
|
zwyczajnie rozpierdala mnie czytanie tych wszystkich tekstów na portalach społecznościowych o tym, jak sobie nie radzicie, jak okropne jest życie i jak kopie Was po dupie. może czas w końcu to ogarnąć, a nie siedzieć i użalać się nad sobą?
|
|
 |
|
ciągnie Cię do tego człowieka, ciągnie jak cholera. kiedy tylko nadarza się ku temu okazja muskasz Jego wargi swoimi, czy łapiesz dłonią Jego rękę w nadgarstku, niby po przyjacielsku. przybliżasz nozdrza do szyi popsikanej dużą dawką perfum i uświadamiasz sobie, że to ewidentnie Twój ulubiony zapach.
|
|
 |
|
lubię moje fazy, kiedy budzę się o czwartej sądząc, że spanie to czynność zupełnie pozbawiona sensu. lubię odpisywać wtedy na Twoje wiadomości czekające na mnie już od kilku godzin w skrzynce odbiorczej. lubię Twoje wkurwienie, bo wciąż zapominasz zmienić dzwonka przychodzącej wiadomości, a obecny brzęczy na cały dom.
|
|
 |
|
coraz gorzej mi wśród ludzi, coraz lepiej w samotności. boję się. boję się samej siebie. / pstrokatawmilosci
|
|
 |
|
najgorszym momentem naszej znajomości było to spotkanie się kilka miesięcy po rozstaniu, gdy podczas rozmowy tuż po wymienieniu się podstawowymi informacjami, jak leci, jak szkoła, jak w domu - wyrwało mi się to cholerne pytanie o to, co najbardziej we mnie kochał. i Jego odpowiedź, kiedy wymieniał kolejno moją bezpośredniość, odwagę, pewność siebie, a zarazem wrażliwość i wielgaśne serce, aż w końcu przeszedł do takich banałów jak wgłębienie w nadgarstku, czy sposób w jaki uwydatniały się moje mięśnie, kiedy chodziłam - w efekcie łamiącym głosem podsumował wszystko tylko rozdzierającym 'wszystko w Tobie kochałem. kurwa, najbardziej'.
|
|
|
|