 |
|
Usiadła na zimnej, marmurowej podłodze, włożyła słuchawki do uszu, zapaliła papierosa i wzięła telefon do ręki. Zaczęła czytać wiadomości od niego. Z każdym nowo otwartym sms'em, do jej oczu wracało coraz więcej wspomnień. Przez długie godziny czytała jego kłamstwa, łzy napływały jej do oczu z coraz większą częstotliwością, była zbyt słaba, aby usunąć wspomnienia, którymi dławiła się co dnia. Żyła przeszłością, żyła nim, pomimo tego, że kłamał, pomimo tego, że ją zostawił.
|
|
 |
|
Ból fizyczny ma w sobie to dobrego, że jeśli przekroczy pewną granicę, zabija. Ból psychiczny, kiedy boli nas serce, zabija nas codziennie od nowa, jednak dalej żyjemy.
|
|
 |
|
Nauczyłam się chować pragnienia, by nikt mi ich już nie zabierał. Nie myślałam, że jeszcze kiedyś może być tak trudno... I tak ciężko. Przestałam myśleć o raju, nie szukam miłości. Nie łudzę się. Nie chcę dłużej czekać na coś, co nigdy nie będzie miało miejsca.
|
|
 |
|
Krzyczę, gdy proszą mnie o cisze. Milczę, gdy mnie o coś pytają. Kłamię, gdy błagają o szczerość. Nienawidzę, gdy mnie kochają. Biję, gdy ktoś próbuje mnie przytulić. Gardzę bogatymi. Okradam biednych. Obwiniam niewinnych. Chwalę zdrajców. By wszystkim pokazać ich lustrzane odbicie, sprowokować ich do szukania tego, czego we mnie nie mogą znaleźć, Bo ludzie widzą to co chcą zobaczyć
|
|
 |
|
moja samoocena i tak jest zjebana przez to , co się dzieje . ale oni muszą ją jeszcze bardziej zjebać . muszą żartować , nabijać się i mówić , że umiem się tylko obrażać . i wreszcie wstaję , rzucam książkę którą aktualnie czytam i wychodzę z tego pokoju . za mną wszyscy wybuchają śmiechem . potykam się na schodach i klnę cicho pod nosem . śmiech jest coraz głośniejszy . rzucam się na łóżko , a po chwili ktoś wchodzi do pokoju i wyrzuca mi , że .. że umiem się tylko obrażać .
|
|
 |
|
potrafił zepsuć dosłownie wszystko. nawet mój taniec w deszczu o czwartej nad ranem, przynosząc mi parasolkę.
|
|
 |
|
a kiedy chciał ją pocałować, odchylała głowę, kokieteryjnie zagryzając wargi. była na wyciągnięcie ręki, ale nigdy osiągalna. nigdy na tyle, aby był w stanie ją mieć i zaprzestać jej zdobywania.
|
|
 |
|
uszkodził jakąś cząstkę mnie. tą, której żaden z lekarzy nie podjąłby się leczenia.
|
|
 |
|
trzymała na kolanach, jego głowę. potrząsała nim, pełna amoku trzymając za ramiona. w myślach, błagała Boga o litość. - nie możesz mi tego, zrobić nie możesz, rozumiesz?! - krzyczała. wołała, prosząc o pomoc. jej krzyki, były znikome. ulica pusta, zero przechodniów. koszulkę miała całą w jego krwi. próbując złapać oddech, wpatrywała się w jego tęczówki zachodzące mgłą. - nie rób mi tego! - krzyczała. jej czarne od tuszu łzy, kapały na jego zakrwawioną koszulę. nasłuchiwała jego ustającego tętna, tracąc nadzieję. pochyliła się nad nim i cała rozhisteryzowana, patrzyła na jego zamykające się powieki. - przepraszam. - wyszeptał resztkami sił. straciła go. bezpowrotnie.
|
|
|
|