 |
With no secrets. No obsession. Without a reason.
|
|
 |
upadły anioł, co zostawił secre w zastaw
|
|
 |
troche brak mi tych czasów, meczu kiedy alkohol nie podnosił mi temperamentu
może przez to szukałem spokoju w samotności
w momencie kiedy potrzebowałem bliskości pamiętasz.?
|
|
 |
Pamiętam kiedy jeszcze inny tu był ten powietrza zapach
i brak mi czasu, który nadal prędko spieprza w latach
brak mi wieczorów, kiedy nieznany był melanż
|
|
 |
Krzywy kręgosłup, bo życie nie jest proste
I kopie cię po dupie coraz częściej jeszcze mocniej
Blizna na brzuchu, która dała wolność
Jakoś nie bardzo, raczej - samodzielność pozorną
Jakie to wszystko jest kruche, sam wiesz
|
|
 |
Hemoglobina mija szybko aortę
Chociaż serce by chciało robić wszystko najwolniej
I ta krew tętni w setki miejsc
To tylko ty - 36 i 6
|
|
 |
naprawdę tylko jedno jest pewne
wśród buntu miłości realizmu i bajek
żebyś mógł mnie szukać muszę odnaleźć sam siebie
|
|
 |
mieliśmy inną wartości hierarchię
niektóre z nich jeszcze niżej w niej spadną
tak że nie będzie miejsc już ich porządkować na dnie
|
|
 |
choć teraz potrafię już docenić czas
ale nienawidzę go za to jak nas zmienił
|
|
 |
czasami boję się, iż inna zauważy w Tobie to co ja. że spodobają się jej Twoje czekoladowe patrzałki, że będzie kochać to jak wymawiasz literę r, że polubi Twoje wystające żebra i duże usta. po prostu obawiam się, iż ktoś obcy zauważy takiego ideała, jakim - wbrew pozorom - jesteś.
|
|
 |
pewnego dnia wybrała się na spacer wraz z najlepszymi przyjaciółmi. od rozstania z miłością życia nie zostawiali jej nawet na chwilę. spotkała go w parku. jego oczy były pełne łez, a usta wyginały się w podkowę. nieogarnięte włosy latały we wszystkie strony przykryte niechlujnie full capem. już chciała podbiec, wyciągnąć szczotkę z torebki, a czapkę poprawić. już chciała podejść, przytulić go jak kiedyś, gdy usłyszała szept - 'przypomnij sobie, jak zachował się wobec Ciebie.' odwaga rozpłynęła w sekundę. olała go, mimo olbrzymiego bólu serca.
|
|
 |
czasami chciałabym uciec od zgiełku ruchliwych ulic, daleko gdzie brakuje fałszywych ludzi. najlepiej na małą wieś, gdzieś w górach. codziennie rano pijąc poranne kakao widziałabym idealny widok. wieczorami zaś piekłabym pianki w ognisku, jak w amerykańskich bajkach. nocą leżałabym z Tobą przy kominku, na białym, miękkim dywanie i wiesz, świat wydawałby się lepszy, spokojniejszy - jak z bajki. chyba tak wyglada niebo.
|
|
|
|