Czasem, ot tak, mam ochotę wstać, podejść do lustra, popatrzeć chwilę na swoje odbicie. A potem, z największą siłą na jaką mnie stać, uderzyć. By to, co zobaczyłam, rozbiło się na milion pojedynczych kawałeczków. I więcej już nie wróciło.
Wiosna coraz bliżej, powinnam się cieszyć i napawać piękną pogodą... Jednak... jednak nawet nie potrafię wydusić z siebie szczerego uśmiechu. / oszolomiona