 |
Gdy jestem zdecydowany by złapać Cię w objęcia umykasz o sekundy albo się spóźniłem albo wszechświat znowu mówi nie.
|
|
 |
Sen, chłodna klatka potencjałów, ciemność, gęsta mgła ściskająca odwagę lub szaleństwo, już nie wiem co budzi to słońce, już nie pamiętam dlaczego kuliłem się w sobie, widzę wyraźnie jak wiele mogę dać radości, jak idziemy zapatrzeni w szczęśliwe oczy. Przebudziłem się i napisze historie swoim własnym życiem.
|
|
 |
W moim życiu jest wszystko tak poukładane, że potrzebuję Ciebie
|
|
 |
Wiem, że możesz po prostu parsknąć mi w twarz ale czy nie warto spróbować, spójrz w lustro i odpowiedz, to chyba logiczne.
|
|
 |
Nasyciłem się tymi uśmiechami, pewnie ty też. Nawet nie wiesz jak mało brakowało abym zignorował moje zobowiązania i zaprosił Cię na kawę albo spacer. Dziś rozsądek kazał mi odjechać, jutro dowiem się ile znaczą twoje spojrzenia.
|
|
 |
z oczu lecą łzy a po mnie to spływa, różnie bywa, karma wraca - u mnie była
|
|
 |
Przyjmij moją radę i poczekaj na człowieka, który nigdy nie pozwoli ci zasnąć w nocy, kwestionując swoją wartość.
|
|
 |
Wiem, że wyglądam na kogoś kto nie boi się wykazywać inicjatywy, ale fajnie jakby czasami ktoś napisał do mnie pierwszy.
|
|
 |
Poczekaj jeszcze chwilę aż znowu będę się czuł jak młody bóg. Może to dla ciebie śmieszne ale kontuzja i katar wybijają mnie z rytmu więc musisz poczekać na mój ruch.
|
|
 |
Jak masz napisać to wiesz gdzie, chociaż nie sądzę, że zmienisz podejście
|
|
 |
zaczęło mi zależeć na niosącym ukojenie cieple jego uśmiechu
|
|
 |
Dlaczego tak na mnie patrzysz, czemu czekałaś na mnie tyle czasu, nie znasz mnie, nie mów mi, że kochasz, bo widziałaś tylko zjawę ze swoich snów, wymyśliłaś mnie w swoich wyobrażeniach gdy ja na jawie szukam śmierci między ucieczkami od rzeczywistości. Tyle potrafię, tyle talentów a nie mam Ci nic do zaoferowania prócz rozczarowania. Odejdź póki możesz, póki nie przekonasz mnie ustami, że wszystko jest możliwe.
|
|
|
|