 |
Obiecywał mi niebo, ale nie słuchał gdy mówiłam, że mam lęk wysokości.
|
|
 |
czasami moje myśli muszę zachować dla siebie, bo ktoś powiedziałby, że się mnie boi ||mryk.mryk||
|
|
 |
Chciałabym dalej być Twoją przyjaciółką. Chodzić razem na osiedle do brata albo innych elo skejtów, żeby się zjarać. Dalej ratowałbyś mnie najebaną, prowadząc przez krzaki do jakiegoś normalnego miejsca. Na serio będę tęskniła za Twoimi gadkami i tępymi kminami, ale niestety. Nie chcę już nawet na Ciebie patrzeć. Teraz Ty mnie oszukałeś. Tydzień po ostatnich przeprosinach znowu odjebałeś. I już nie wystarczy głupie 'przepraszam Madzia, już nigdy więcej'. W tym momencie możesz robić co chcesz. W głębi duszy tak jak wcześniej będę na Ciebie zła za każde 'wybryki', o ile można to tak nazwać, ale już nie będziesz słuchał mojej gadki. Już nawet zdawać dla mnie nie musisz. Nic nie musisz. Odlot, co nie? ||mryk.mryk||
|
|
 |
Minął miesiąc od jej śmierci, on dzień w dzień siedział na ich wspólnym łóżku i zachodził się łzami.
Patrzył w lustro i krzyczał w niebo głosy: dlaczego?! kurwa mać, dlaczego?! Schował twarz w dłoniach,
zupełnie jakby wstydził się płakać przed samym sobą. Poczuł wibracje w lewej nodze, zrezygnowany wyciągnął telefon i spojrzał na ekranik :
"nie płacz głupku, przecież jestem obok." - spojrzał na jej telefon, w którym właśnie pojawił się raport dostarczenia. ||kumpela
|
|
 |
Ufałam Ci tyle czasu, wiele razy przyjmowałam Twoje przeprosiny, a Ty znowu spierdoliłeś sprawę. Nie wiem czy jeszcze kiedyś nazwę Cię swoim przyjacielem. ||mryk.mryk||
|
|
 |
a kiedyś byłeś taki zajekurwabiście normalny ||mryk.mryk||
|
|
 |
niedługo ktoś napisze Ci 'skurwiel' na czole ||mryk.mryk||
|
|
 |
"Ze mną się kurwa jest! Mnie się pilnuje i ze mną ma się być!"
|
|
 |
kiedyś pasowałeś mi do butów. ||mryk.mryk||
|
|
 |
dzisiaj dresik, czekolada i pełno chusteczek w moim pokoju ||mryk.mryk||
|
|
|
|