 |
Letni wieczór,mały pokój w bloku ,
On ledwo przytomny,ona przy jego boku ,
W głowie ma sceny z jego kolekcji pornosów ,
Cały wieczór myślał ,jak znaleźć na nią sposób .
|
|
 |
Myślał, że Anglia jakoś załagodzi,
A Anglia dała jej czas, by część zagoić z ran
Wrócił do baru sam i się upił patrząc, jak ona się tuli w czyjeś ramiona
Na złość? Nie bardzo, bo tamten typ to jej mąż
On nim mógłby być, gdyby nie wyjechał stąd (;`
|
|
 |
Z tego co wiem, mieli potem związek krótki
Choć mówili sobie jednego drugie nie opuści ; p
|
|
 |
Do tańca ją poprosił, choć Hakiel z niego żaden,
A ona z Cichopek to miała biust, nie taniec ; >
|
|
 |
ona poznała go tak , jak jego kumpli
czyli po znajomościach jej najbliższej przyjaciółki ;)
|
|
 |
Letnia, jasna noc zrobiła się zimna i czarna
No i dupa, a mogło być inaczej
|
|
 |
Kłótnia z laską, teraz spotkanie z panami
Kurwa jaki pech, nieszczęścia chodzą parami
Nagle oświecenie i myśl do głowy wpada
Pół gieta w kieszeni czy pan władza to wybada?
Do tego komóra wczoraj kupiona od kumpla
Niewiadomego pochodzenia, wiesz jak jest w ciemnych podwórkach
Jasna dupa, ale syf, nie ma żartów z panami
Okazuje się, że nieszczęścia chodzą czwórkami
|
|
 |
Noc, chłopak od dziewczyny wraca
Sam jak palec z boku, ni z drogi nie zbacza
Nagle światła w oczy, a na ulicy on sam jeden
Przed nim wyrośli, 997
|
|
 |
Ostrożny bądź, uważaj na każdy krok
Nigdy nie wiesz gdzie na swojej drodze spotkasz zło
|
|
 |
baunsik i lansik bez cienia pokory
czujesz zawiść proste jesteś ciężko chory ; x
|
|
 |
to dla tych, którzy krzyczą jah, na balangach paląc skuna
|
|
 |
wiem, ideały poszły się zabić
bogiem lans i cannabis
przecieram oczy, bo to chory sen ; >
|
|
|
|