|
Czułam nieokiełznaną radość w sercu kiedy zobaczyłam jak idzie w moją stronę. Ten sam uśmiech, te same czrne włosy i miodowe oczy. Zbliżał się do mnie. Każdy Jego krok do przodu przyspieszał bicie mojego serca. Stałam na środku korytarza, nagle On rozłożył ramiona, a ja zaczęłam biec bez opamiętania, wpadając w nie i napawając się Jego toksycznym zapachem. On nie zwarzając na połowę szkoły stojącą w bezruchu i patrzącą na nas, czule mnie ucałował, chwycił za rękę i patrząc się jej prosto w oczy z aroganckim uśmiechem, powiedział do mnie; 'kolacja czy kino?' i objął moje ramiona. Cieszyłam się tym, że stał się stanowczy. Poszliśmy przed siebie, a ona została patrząc jak ja mówię mu przez całą drogę, że jest niesamowity. Często to powtarzam, ale jest bezkonkurencyjny. |imagine.me.and.you|
|
|
|
Wiedział doskonale jak wzbudzać we mnie śmieszną zazdrość i podejrzenia. Ten Jego szarmancki uśmieszek i idiotyczne ''może tak, może nie.'' Kiedy już się zdenerwowałam i ze śmieszną miną obróciłam się i ruszyłam w inną stronę, zaraz pojawiał się przede mną składając mi na ustach delikatny pocałunek. Ja również wiedziałam, że doprowadza Go do szału, kiedy nadal jestem obrażona i nie sposób mnie przeprosić na wszystkie możliwe sposoby. Uwielbiałam te nasze 'nieporozumienia' , a robiłam to wszystko dlatego, żeby zobaczyć iskierki w Jego miodowych tęczówkach i te cholernie fajne dołeczki w policzkach. |imagine.me.and.you|
|
|
|
W przeciwieństwie do Niego , ja mówiłam prawdę . |imagine.me.and.you|
|
|
|
Wiedziałam jak to wszystko potoczy się dalej. Miałam świadomość, że zaraz odejdzie, że mnie tutaj zostawi. Samą. Nadal nie spuszczałam wzroku z Jego miodowych oczu.-'wiesz ja..' zaczął. -'wiem.' Powiedziałam nadal wpatrując się w Jego oczy wypełniające się strachem. -'wiesz, że nie jestem dobry w jakiś przemowach i że nie umiem tego powiedzieć.' -'Doskonale Cię rozumiem' mówiłam nadgryzając dolną wargę. Odwróciłam się i chcąc iść w swoją stronę On nie pozwolił mi na to. Zatrzymał mnie. Miał taki dziwny wyraz twarzy. Z uśmiechem zaczął szukać czegoś w kieszeni. Nagle w Jego dłoni zobaczyłam cudowny pierścionek, w aksamitnym, czerwonym pudełeczku. -'ale jak to?' Zapytałam. -'Mówiłem, że nie umiem przemawiać. Mogę tylko powiedzieć jak bardzo jesteś dla mnie ważna i że kocham Cię ponad wszystko.' Wykrztusił, upadając na kolana. Zaniemówiłam.Tak,zawsze potrafił mnie zaskoczyć. W każdej sytuacji,był nieprzewidywalny.|imagine.me.and.you|
|
|
|
[cz2.] Zaczęła płakać. Łzy spływały jej po policzkach, zatrzymując się na Jego ulubionej bluzie, przesączonej toksyczną wonią, bez której nie potrafiła żyć. Odepchnęła Go od siebie i w amoku zaczęła bić w Jego pierś pięściami. Wszyscy na nią spoglądali, a On mówił tylko że będzie dobrze i czule głaskał ręką jej aksamitne kruczo-czarne włosy. Nie mogła już tego dłużej znosić. Nie mogła już po raz kolejny ufać facetowi, który ją tak cholernie zranił. Wyrwała się mu z ramion i pobiegła schodami w dół. Odeszła, odrzuciła szansę bycia przy Nim, spędzania każdej chwili przy mężczyźnie, którego kochała ponad wszystko. Cały czas zadawała sobie pytanie dlaczego to robi, może w końcu zauważyła jak strasznego skurwiela pokochało jej serce. |imagine.me.and.you|
|
|
|
[cz1.]Schyliła się po rzeczy, które podczas nerwowego grzebania w torebce wypadły jej na podłogę. Nagle poczuła czyjąś obecność. Podniosła wzrok, a ich rzęsy niemalże się ze sobą stykały. Zaniemówiła. On takze milczał. Przykucnął i wpatrywał się w Jej nieskazitelnie niebieski odcień tęczówek. Chcąc szybko wrócić do rzeczywstości, gwałtownie się podniosła. Chwycił ją za rękę.-'brakuje mi Ciebie.' Powiedział starając się nie uronić łez nagromadzających się w Jego oczach.-'przykro mi.' Powiedziała i odwracając wzrok od Jego osoby ruszyła w swoim kierunku. Biegł za nią.-'proszę Cię porozmawiajmy.' Chwycił ją za ramię.-'przecież obydwoje pragniemy żeby ze sobą być.' Wyrwała rękę z Jego kurczowego uścisku. -'pusć mnie! nie mam czasu na takie żarty.' Podbiegł i przytulił jej głowę do swojej klatki piersiowej. Nie mogła pozwolić na to żeby znów usłyszeć bicie Jego serca które tak kochała.
|
|
|
Była sobota rano. Obudziłam się i po omacku zaczęłam szukać Jego nieskazitelnych dłoni obejmującym mnie w pół. O dziwo, nie było Go obok mnie. Usiadłam na łóżku zadziwiona tą sytuacją, kiedy nagle drzwi się otworzyły. Stanął w progu mojego pokoju z wielką tacką na rękach, kanapkami i gorącym kakao, niezdarnie zamykając nogą za sobą drzwi. Wstałam i chcąc mu pomóc, krzyknął -O nie! księżniczka dziś zostaje w łóżku. Powiedział stawiając na nocnym stoliku śniadanie. -wariat. Pomamrotałam pod nosem. -no, ale z księciem mam nadzieję? Zapytałam. Obejrzał się za siebie. -Nie widzę tu nikogo takiego. Powiedział spuszczając wzrok na czubki butów. -No jak to nie! Rzuciłam w Niego poduszką. -Osz ty! Krzyknął rzucając się na mnie i przykrywając nas kocem zamknął moje usta pocałunkiem. Brakuje mi tych chwil, kiedy obydwoje byliśmy razem tak beztrosko szczęśliwi. |imagine.me.and.you|
|
|
|
Już ledwo dostrzegałam Jego postać znikającą mi z przed oczu, otulaną zewsząd płatkami śniegu. Stałam na tej pamiętnej łące, teraz całej przykrytej białm puchem. Niemo patrzyłam jak odchodzi. Jak zostawia mnie samą. Czułam zatrważający, ból goszczący w moim sercu. Nie potrafiłam się z tym pogodzić. Zaczęłam za nim biec, krzycząc w amoku i ostatkiem sił stawiając kolejne kroki, podążając za Jego osobą. Podbiegłam do Niego i chwytając Go za ramię, upadłam na śnieg. Odwrócił się, a ja wciąż trzymając go za rękę płakałam i jak ostatnia desperatka błagałam żeby został. Popatrzył na mnie ze smutkiem w oczach i dość w niekonwencjonalny sposób zbliżył się do mnie. Nic nie mówił. Patrzył tylko jak ból rozdziera mi serce z tęsknoty za Nim. Po czym tylko wstał, otrzepał kolana ze śniegu i z aroganckim uśmiechem ruszył w swoją stronę. Zostawiając mnie samą. Właśnie wtedy poczułam, że miłość naprawdę nie istnieje i nie wiem czy ktoś kiedykolwiek przekona mnie, że jest inaczej.|imagine.me.and.you|
|
|
|
Uwielbiałam te długie, letnie wieczory, kiedy zjawiał się nagle w moim pokoju z uśmiechem na twarzy wręczając mi koszyk świeżych i soczystych truskawek. Zawsze w podziękowaniu dostawał tyle całusów ile owoców mieścił w sobie koszyk. Siadaliśmy na daszku rozścielając mój ulubiony, mały kocyk z kubusiem puchatkiem. Kochałam z Nim leżeć i wpatrywać się w czerwono-żółte barwy słońca, które właśnie chowało się za drzewami. Byłam wtedy w pełni szczęśliwa, tak, że mogłam to wykrzykiwać w twarz każdemu kogo spotkałam i cieszyć się tym że kolejne osoby na tej ziemi wiedzą o moim szczęściu. |imagine.me.and.you|
|
|
|
I cieszyłam się jak dziecko, kiedy podarowałeś mi swoją ulubioną bluzę. Kiedy pozwoliłeś abym wytarła w jej rękaw swoje łzy wymieszane z czarnym tuszem do rzęs i otuliłeś nią moje ramiona. Kiedy to Twój toksyczny zapach obalał moje ciało, a ja czułam się jak w niebie. Kiedy nawet gdy cię ie widziałam, jakaś namiastka Twojej osoby obejmowała mnie w pół i wpajała nieopisaną radość i wewnętrze ciepło, którego nikt, ani nic nie było mi w stanie odebrać. Zmieszaliśmy nasze wyobraźnie i marzenia, a ja dosypałam do nich szczyptę abstrakcji, tak właśnie powstała nasza miłość, a jej narodziny uważam za najcudowniejszy dzień mojego życia. |imagine.me.and.you|
|
|
|
|