 |
Nie otworzę, choćbyś wydrapał "przepraszam" na mych drzwiach. Nie otworzę.
|
|
 |
To ja docenię Cię, jak nikt inny stąpający po tej kuli ziemskiej. Zrozum.
|
|
 |
Ta szydercza pustka. Brak jakichkolwiek koncepcji na najbliższe sekundy. Na jutro. Na resztę życia.
|
|
 |
Uparci płaczą do skutku, słabi do poduszki.
|
|
 |
" Najpiękniejsze są dni, przybrane w ciepły uśmiech "
|
|
 |
" No właśnie, nie wiesz jak to jest, nie miałeś tak, więc proszę nie mów mi, że mnie rozumiesz "
|
|
 |
" Może dziś, może właśnie w tym tłumie odnajdę miłość mego życia "
|
|
 |
" Może to i próżne, ale brakuje mi Ciebie, jak cholera "
|
|
 |
przerzuciwszy stertę porozwalanych ubrań na kupkę, zaczął chodził w tą i z powrotem. - czyste ubrania mieszają Ci się na podłodze z tymi pobrudzonymi nutellą. pochłaniasz książka za książką, i pewnie nie zwróciłaś uwagi na to, że za zakładkę służy Ci obecnie bilet do kina z zeszłego miesiąca. dwa kubki z resztami herbaty na szafce i zużyte chusteczki, bo wciąż wzruszasz się na tych romansidłach. jesteś tak potwornie niezrozumiała dla mnie. - choć starał się mówić spokojnie, wychodziło chaotycznie. ukucnął naprzeciw, a widząc łzy wzbierające w moich oczach z obawy, że to wszystko co było między nami zaraz się skończy, pogłaskał mnie wierzchem dłoni po policzku. - ale taką, nie żadną inną, chcę Cię mieć. i kiedyś zrozumiem, co masz tam w środku.
|
|
 |
na pytanie o znaki szczególne mówię o bliźnie na ramieniu lewej ręki. chcę kontynuować, lecz kręcąc głową uciszają mnie. o tych na sercu nie chcą słyszeć.
|
|
 |
i spróbuj mi, kurwa, wmówić, że nie jesteśmy sobie przeznaczeni
|
|
|
|