 |
" Niektórzy są głupi, chcą się zabić, sama zrozumiałam jak bardzo człowiek może być słaby. "
|
|
 |
Nie życzyłam Ci źle i wciąż życzę Ci dobrze.
|
|
 |
" Zawsze jest chwila ciszy przed uderzeniem burzy, świat należy do odważnych, nikt nie pamięta tchórzy. "
|
|
 |
to spadło, pierdolnęło z ogromnej wysokości, gubiąc w sile upadku swój sens. rozsypało się, potłukło, rozbiło i rozleciało się każdy w inną stronę, resztki gdzieś jeszcze niezdarnie powbijały się w serce i delikatnie pobolewają przy każdym wspomnieniu. już się nie uda, nie da rady zebrać w całość, nie sklei się pod wpływem naszego ciepła, nie złoży z powodu najpiękniejszych wypowiedzianych słów ku sobie, nie połączy się, już nie wróci./slaglove
|
|
 |
nie wiem co mam ze sobą zrobić, nie ma nikogo obok, kto mógłby mi pomóc, a ja wariuje, bo Cię nie ma, bo Cię nie widzę, nie mogę dotknąć, nie mogę usłyszeć Twojego głosu, który był ukojeniem w takich chwilach, nie mogę popatrzeć w te kochane brązowe tęczówki, które sprawiały, że byłam w innych świecie, lepszym, tym Naszym. wariuje, bo mam świadomość, że już nigdy Cię nie będzie, a ja tak bardzo Cię teraz potrzebuje. / samowystarczalna
|
|
 |
to nie jest tak, że ja już Cię nie kocham, po prostu nauczyłam się funkcjonować bez Ciebie. / samowystarczalna
|
|
 |
dławię się przenikającą mnie tęsknotą. ze łzami w oczach spoglądam na nasze wspólne zdjęcie stojące na moim parapecie, dopijam jeżynową herbatę, w Twojej bluzie i ze łzami w oczach kładę się na łóżko. tylko kilka rzeczy przypomina mi o tym, że kiedykolwiek byłeś w tym mieszkaniu, że leżałeś w tym samym miejscu co ja, że ściany upijały się Twoim głosem, a ja siedziałam na krześle wpatrzona w czekoladowe tęczówki, uderzające mnie swoim niesamowitym blaskiem.
|
|
 |
przy kolegach zgrywał twardziela, skurwiela bez uczuć, człowieka chorego na znieczulicę. dla mnie nie było to istotne, bo gdy byliśmy sami wszystko zmieniało się w mgnieniu oka. mówił o miłości. dużo i często. przytulał mnie jak nikt inny wcześniej. potrafił płakać. nie raz błagał mnie o przebaczenie. całował mnie tak, że motylki rozpierdalały mi żołądek. ofiarował poczucie bezpieczeństwa. mordował swoim nieziemskim uśmiechem. wtedy byłam jego księżniczką, skarbem, którego rozpieszczał najmocniej jak się dało. narkotyki? nie wymawiał przy mnie nawet tego słowa. liczyłam się tylko ja, nikt inny.
|
|
 |
kochała go, bez wzajemności, ale mocno, chorowała z miłości. wieczorami leżała samotnie w swoim za małym łóżku i wyklinała na cały świat. nazywała się naiwną idiotką, często płakała na szkolnym korytarzu, a on nawet nie spojrzał. marzyła o tym, by obdarował ją uśmiechem, ale nie chichotem, słyszalnym za jej plecami. wiedział, że ona go kocha, drwił sobie. prawdziwy mężczyzna bez serca, chory egoista.
|
|
|
|