 |
Nie wiem czy umiem tu mówić o uczuciach, na pewno rozumiem jak łatwo można upaść.
|
|
 |
Ludzie wokół mnie, jest ich coraz więcej wiem i każdy poda rękę lecz, już nie wiem czego chce.
To wszystko jest za ciężkie, wiesz w tym mieście czasem gubię się, już nie wiem kto jest ze mną, kto przeciwko mnie. I wiem, że jesteś blisko póki jestem w grze, nie wierze w puste słowa, pustych ludzi, już nie.
|
|
 |
Ja nie wierze, że serce może być skażone, to w tej psychice siedzi coś co powoduje ze ludzkośc płonie mamy przecież tyle siły, żeby zgasić ten ogień.
|
|
 |
Drzemie we mnie życie, kocham te życie tysiąca porażek i miliona zwycięstw
|
|
 |
Wtedy były marzenia, a dziś są tylko plany, i wciąż nie mamy czasu, i wciąż ich nie spełniamy
|
|
 |
Nie potrafię pisać o miłości choć złudnie w niej trwam.
|
|
 |
Zawsze mnie przerażała zbytnia bliskość drugiego człowieka. To był nieokreślony lęk, nagły skurcz serca. I potrzeba wycofania się, ucieczki
|
|
 |
Jakie jest moje marzenie? Tak sobie kiedyś myślałem, kurwa, fajnie by było tak kiedyś wszystkich kopnąć w dupę, nie? Ale tak fest, żeby kurwa polecieli sobie na parę metrów
|
|
 |
Czuła mdłą melancholię, tępą rozpacz.
|
|
 |
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada ciasno na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy
|
|
 |
Nie ma nic bardziej tragicznego niż żebranie o gest, o uśmiech od ukochanej Istoty. Przy tej tragiczności blednie wielka inna tragiczność, tragiczność cielesnego kalectwa, tragiczność duchowego kalectwa… wielka tragiczność blednie przy tragiczności żebrania o miłość.
|
|
|
|