 |
|
Kiedy Ty się bawisz, żyjesz na całego i wlewasz w siebie kolejny kieliszek wódki, a jakaś panienka wpycha Ci się na kolana, ja tak jakby umieram z tęsknoty za Tobą, bo boli, boli kurwa Twoja nieobecność./esperer
|
|
 |
trafiłam po prostu na nieodpowiedniego faceta, ale nic nie poradzę, że go kocham.
|
|
 |
18. wjeżdża tort. wszyscy śpiewają "sto lat". zerkam na niego i uśmiecham, przypominając sobie jak wspominał że nienawidzi tej przyśpiewki. rozległy się oklaski. pobladłam. zobaczyłam jak on wychodzi na środek parkietu ciągnąc za sobą krzesło. patrzy mi w oczy, wiem co chce zrobić. nikt się nie sprzeciwia głupiej tradycji. staje nad nim, jednym ruchem zdejmując pasek ze spodni. ktoś mu go wyrwał z ręki. podbiegam i błagam aby nie był go mocno. spogląda na mnie zdziwiony i.. wściekły? chwyta pas, robi duży zamach i w chwili gdy miałam chwycić jego rękę, przygasza uderzenie, jedynie go dotykając. "dziękuję". skinął głową, dając mi do zrozumienia że nie mam za co dziękować i wyszedł z sali, zostawiając mnie, ledwo powstrzymującą się od płaczu.
|
|
 |
wiedziałam o tym. tak wiele osób mnie przed nim ostrzegało. "on cię zrani" "pobawi się i odejdzie" "zasługujesz na kogoś lepszego". ale nie chciałam w to wierzyć, byłam zbyt szczęśliwa. widziałam w nim same pozytywne cechy. myślałam, że on tak tylko się zgrywa, cwaniakuje przed kumplami, bo przecież gdy zostawaliśmy sami był zupełnie inny. skończona idiotka! pobawił się chwilę, zauważył że zaczęło mi na nim zależeć i odszedł do kolejnej. lepszej ode mnie? być może. ale wciąż siedzę w tym samym miejscu, tęskniąc za jego ustami, dotykiem, ciepłem, zapachem. potrzebuję jego obecności. nie mogę znieść, gdy stoi tak blisko mnie, a ja nie mam już prawa nawet go dotknąć. gdyby dał mi najmniejszy znak, że to co było dla niego także coś znaczyło, zrezygnowałabym z wszystkiego i zawalczyła o niego, o nas. wystarczy tylko jedno słowo. no więc?
|
|
 |
Nie rób mi tego. Proszę. Nie rań mnie już więcej. Błągam. Zrób to dla mnie. Przecież kiedyś coś nas łączyło. Może dla ciebie to nie było znaczące, ale kimś, do cholery, dla ciebie byłam, prawda? Więc więcej mnie już nie rań. Doskonale widzisz jak cierpię przez nasze rozstanie, a ty przysparzasz mi jeszcze więcej kłopotów i sprawiasz, że się gubię. Ja! Dziewczyna, która z każdym dosłownie problemem sobie radziła, do cholery, z każdym. Aż nagle pojawiasz się ty i się gubię, miotam, nie wiem co robić, pragnę krzyczeć ale nie mogę, szaleję dosłownie z rozpaczy. Zrób to dla mnie, dla mojego poranionego serca i nie pokazuj jaki jesteś z nią szczęśliwy, proszę. / charakterystycznie
|
|
 |
biegłam na autobus tą samą drogą co zawsze. zdenerwowana, że znowu się spóźnię szłam coraz szybciej. idealnie prosty chodnik, żadnych kałuż, nic na czym mogłabym się poślizgnąć. nagle poczułam potworny ból. cały obraz przed oczami stanął w mgle, kiedy upadłam uderzając głową o beton. nie mogłam wstać. chciałam ruszyć nogami, spróbować zgiąć kolana, ale z każdym najmniejszym ruchem ból stawał się coraz silniejszy. wokół nikogo nie było. musiałam wstać, poradzić sobie sama i dojść do przystanku. co się dzieje? wiem, że ostatnio dość mocno je zaniedbałam, ale nigdy nie powinno być takiej sytuacji. nikt nie może się o tym dowiedzieć, to już się nigdy nie wydarzy. przyjmijmy, że się po prostu poślizgnęłam, to nic takiego.
|
|
 |
chciałam tylko na chwilę się położyć. zasnąć na pół godziny aby chociaż trochę zregenerować siły po trzech bezsennych nocach. coś w tym złego? po raz pierwszy poczułam, że na prawdę chce mi się spać, nie mogłam powstrzymać opadających powiek. ale nie mogę. nie mogę zasnąć w ciągu dnia, bo powinnam sprzątać po raz setny mieszkanie, powinnam się uczyć, spędzać czas z ukochaną mamusią, rozmawiać z nią, być miła, grzeczna, posłuszna, nie palić, nie mieć przyjaciół, być prymuską w klasie, brzydzić się alkoholem i piercingiem. może na mnie krzyczeć ile tylko chce. to nic, że już nie daję rady psychicznie tego znieść, nie zmienię się. chcę być sobą. osobą, którą czuję gdzieś głęboko w sercu, a nie idealną córką o której zawsze marzyła. wciąż nie rozumiem, dlaczego właśnie ona nie może mnie takiej zaakceptować. nie mam ochoty wracać do tego miejsca, to nie jest dom. w domu powinno być ciepło, miłość, wsparcie, powinno się być jednością. zamiast tego codziennie boję się kolejnych krzyków. chore
|
|
 |
Kocham jego zapach. Wraca do mnie codziennie. Uwielbiam to.
|
|
 |
Najseksowniejsze u mężczyzny jest dobre serce.
|
|
|
|