 |
Poznałem się z nią jakoś dziwnie, klub, grubo było. Widziałem i znałem ją ledwo, bang, zaiskrzyło.
Czy to my, czy to piwo, czy to schiz, czy to miłość?
Desperackie pożądanie, ostrożnie. Jak ćma we wzrok jej, świeżo po detoksie.
Nie chciałem się wiązać, a z miejsca czułem, że mógłbym.
Wróciłem sam do chaty z flaszką wódki.
|
|
 |
przychodzi taki moment w życiu, że trzeba nacisnąć stop i zatrzymać to wszystko. nie chcesz już żyć w kłamstwie bo powoli się w nich gubisz, nie możesz spojrzeć w jego oczy bo wyrzuty sumienia wypalają Cię od środka. chcesz zerwać kontakt, nie odbierać telefonów i nie odpisywać na wiadomości. wmawiasz sobie co noc, że tak musi być a za chwilę wybuchasz płaczem bo uświadamiasz sobie, że wcale nie musiało tak być i ty nie musiałaś dzisiaj cierpieć. oboje mogliście być dzisiaj z kimś innym i cieszyć się szczęściem. chcesz samotności i bez żadnych wyjaśnień odchodzisz, tak jakby nigdy Cię nie było.
|
|
 |
chciałabym się uwolnić od tego całego syfu wokół.
|
|
 |
[2] Ostatnie lata wciągnęły mnie w wir obowiązków i tej chorej rutyny, a teraz pojawiłaś się Ty, mój promyk w całej szarej rzeczywistości. Boję się tego jak jest mi przy Tobie dobrze. To zdrowe? Można tak uwielbiać kogoś pocałunki? Dotyk? Ciało? A przede wszystkim słowa? Czuję, że się uzależniam. A za każdym razem, kiedy wstaję rano, znów pojawiam się w pracy, boję się, że to mnie pochłonie, a Ty przetrawisz to raz, drugi, trzeci, ale za kolejnym po prostu zrezygnujesz. Nie pojawisz się kolejnego wieczora. Znikniesz, a mój świat znów wygaśnie. Boję się cholernie, że stracę osobę, którą prawdopodobnie zaczynam kochać.
|
|
 |
[1] Nerwowo skubie brzeg kanapy rozłożony z głową na moich udach. Upijam kolejny łyk kawy, drugą ręką mierzwiąc Jego włosy i ponownie pytając, co się dzieje. Zapewnia setny już chyba raz o tym, że jest w porządku, a ja kolejno widzę Jego drżącą lekko wargę, boleśnie przygaszone oczy, napięte mięśnie, które jasno wskazują mi co innego. - Nie potrafisz kłamać, a nawet jeśli, to nie potrafisz okłamać mnie. Całe Twoje ciało, Twoja dusza są przeciwko Tobie. Gdzieś tli się tylko ta iskierka podświadomości, która nie chce podzielić się ze mną tym, co Cię gryzie po serduchu - kończę, a On zrywa się gwałtownie, wylewając trochę kawy z mojego kubka. - Panicznie się boję o Ciebie. Nie wiem jak mam Ci opisać to uczucie, ale pochłania mnie całego. Boję się o to, że ten świat może zrobić Ci krzywdę. Ludzie to hieny, boję się, że Twoje serce, choć jest cholernie silne, w końcu tego nie wytrzyma. Dzięki Tobie zauważyłem coś poza pracą.
|
|
 |
Daję Mu buziaka w policzek, a On przed "do zobaczenia" zawsze szepcze mi do ucha jeszcze krótkie "dziękuję". Za każdym razem na nowo dziwi mnie cudowny wydźwięk tego słowa w Jego ustach, będący melodią stanowiącą podkład do dalszego kroku. Mocno wtulam się w te szerokie ramiona - miejsce z którego codzienna rzeczywistość wyszarpuje mnie siłą. Nie chcę go zostawiać. Boję się, że ten cholerny los, czas, cokolwiek może zrobić coś przeciwko nam, a każdą sekundę chcę traktować jak ostatnią, maksymalnie chłonąc Jego obecność.
|
|
 |
Chcę kupować te upchane w mały kubeczek owoce i zjadać je na spółkę po kęsie z Tobą. Chcę prezentować Ci się w słynnych weneckich maskach i widzieć Twój uśmiech. Chcę obserwować ptaki unoszące się tuż nad laguną, czując wówczas Twoje palce przeplatające się z moimi. Chcę powiesić z Tobą kłódkę na moście zakochanych. Ciebie - tylko Ciebie brakuje mi pośród wąskich uliczek tego cudownego włoskiego miasta. I jeśli zapytasz mnie, czy mogłabym tam zostać na dłużej, kosztem powrotu tutaj, odpowiem, że nie, bo tu, właśnie tu, czekają na mnie ramiona, które w ostatnim czasie zaczęłam tak bezwarunkowo uwielbiać.
|
|
 |
powiedz kim dla siebie jesteśmy. czy tylko się przyjaźnimy czy to jest coś więcej, powiedz kim dla Ciebie jestem między pocałunkami, które tak bardzo lubisz. nie odpowiesz prawda? spuścisz wzrok nie chcąc spojrzeć mi w oczy a ja odchodzę choć tak naprawdę nie mam od czego. pozwoliłam dać się niszczyć znajomości, która już na początku nie miała sensu. byłam zła kiedy patrzyłeś na inne dziewczyny a tak naprawdę mogłeś to robić nawet jeśli byłam obok. ale dziś to koniec, koniec tej chorej znajomości.
|
|
 |
nie płaczę, nie krzyczę z bólu, nie wysyłam mu codziennie po kilkanaście wiadomości, nie czekam na odzew z jego strony, nie potrzebuję przeprosin, mogę spać w nocy i szczerze się uśmiechać, umiem żartować tak jak kiedyś i śmiać się godzinami. w końcu zrozumiałam, że to nic nie da a jedynie przybliża mi drogę do depresji i całkowitego zamknięcia się w sobie. jeśli jesteśmy sobie przeznaczani to i tak ze sobą będziemy a jeśli nie to miło będzie wspomnieć to wszystko za kilkanaście lat u boku męża i dzieci.
|
|
 |
zakochałam się w nim bo różnił się od innych ludzi, nie rozkazywał mi i nie kazał robić czegoś wbrew sobie, dawał mi pełną wolność bo wiedział, że nie zrobię niczego co miałoby zaszkodzić naszemu związkowi. teraz coraz częściej tracę wiarę w ten związek i uczucie do niego bo nienawidzę być kontrolowana i tego, że ktoś mówi mi co mam robić nie licząc się z moim zdaniem. chyba to niszczy nas coraz bardziej on decyduje co będzie dla mnie najlepsze a ja robię całkiem odwrotnie.
|
|
|
|