 |
I znów zmierzch.(..) Kolejny dzień dobiega końca. Choćby nie wiem jaki był piękny, jego miejsce zajmie noc
|
|
 |
Czas przemija nawet wtedy, kiedy wydaje się to niemożliwe. Nawet wtedy, kiedy rytmiczne drganie wskazówki sekundowej zegara wywołuje pulsujący ból. Czas przemija nierówno-raz rwie przed siebie, to znów niemiłosiernie się dłuży, ale mimo to przemija.
|
|
 |
mozesz sobie wziąść moją duszę! na co mi dusza po twoim odejściu? i tak już należy do Ciebie
|
|
 |
Będzie tak, jakbyśmy nigdy się nie poznali
|
|
 |
To była zła śmierć
Śmierć może być dobra
Co wynika z życia
To była zła śmierć
Opowiedz sobie wszystko dokładnie
Wtedy zrozumiesz to co się naprawdę stało
|
|
 |
Jest tak samo, może tylko trochę smutno
I nie mówisz "dobranoc", i nie mogę przez to usnąć
I może trochę pusto, i znowu jest to rano
I znowu uwierzyć trudno, że marzenia się spełniają
Bywa różnie, skończę u kolejnej w ramionach
|
|
 |
Życie nasze składa się z krótkich momentów,
najlepsze dni, uciekają nam właśnie dziś,
więc łapię, chwile ulotne jak ulotka
|
|
 |
Brak mi słów poza jednym: dlaczego?
I brak mi snów, prócz jednego, i dobrze wiesz czego
brak mi znów i sam nie wiem czego, brak mi już i czuje niemoc
|
|
 |
a gdy wychodziła nie umiałem do niej więzi poczuć
innej niż to, co było wtedy miedzy nami
chyba dziwnie Miłość, czy jakoś tak to się nazywa.
Dzisiaj znamy się gorzej, bowiem musieliśmy dojrzeć
i mijamy się na dworze często unikając spojrzeń
i myślę o niej ciągle, choć byliśmy niepoważni
i brak mi jej najmocniej, lecz to wymysł wyobraźni jest
|
|
 |
brak mi wieczorów, kiedy nieznany był melanż
|
|
 |
Weź nie pytaj czemu się nie chcę zmienić....
Bo chyba mam na głowie ważniejsze problemy…
Spokojny sen… Tego chcę, daj mi to…
Ja wiem, że było źle, wiec czemu unosisz głos…?
Ale skończmy to… Włączmy coś… Jakiś film…
I oboje zaśniemy niezainteresowani nim…
I choć wiem, że to ze mną tylko czasami jest fajnie....
Jeśli mnie znów nie będzie rano… Zaczekaj na mnie…
|
|
 |
A kiedy wrócę, zanim poczujesz ulgę wielką...
Najpierw rzucisz we mnie wszystkim co będzie pod ręką…
I krzycząc na mnie spojrzysz mi w źrenice...
I zobaczysz w nich szanse na lepsze życie…
Nie zapewnię ci spokoju, nie zapewnię rutyny...
Częściej wahania nastroju, krzyki, i dziwne kminy…
Pieprzyć poczucie winy…żyje się tylko raz…
|
|
|
|