 |
- `yyyy kocham cie .
-a groszki masz ?
- mam .
- ja Ciebie też ; *
|
|
 |
'Now it's too late for you an your withe horse to come around'
|
|
 |
po raz kolejny budzę się nad ranem niewyspana, z rozmontowanym ośrodkiem czucia. składam się do kupy i staram przeżyć kolejny dzień
|
|
 |
i co z tego, że powtarzałam sobie 'nigdy więcej' jak znowu to zrobię. zatracę się na kilka chwil, a potem będę cierpieć kilka miesięcy
|
|
 |
A równe godziny z minutami stały się czystym przypadkiem .
|
|
 |
Macie czasem ochotę rozjebać wszystko wokół.. Rzucić telefonem o ścianę.. Zatrzasnąć komuś bliskiemu drzwi przed nosem i wydrzeć się: spierdalaj! .. ? Leżeć cały dzień pod kołdrą.. Schować twarz w poduszkę.. ? Bo oczy pieką od płaczu.. Założyć słuchawki, zasnąć.. Obudzić się dopiero, gdy wszystko będzie dobrze.. Macie czasem żal do Boga, że innym się układa.. że inni mogą być szczęśliwi, a Wy musicie cierpieć? .
|
|
 |
wyszliśmy ze szkoły do pobliskiego sklepu na dużej przerwie . nie zdążyliśmy przekroczyć progu drzwi wyjściowych , a on od razu otoczył mnie mocno swoim ramieniem . droczył się ze mną całą drogę kurczowo trzymając . kiedy próbowałam przejść na pasach przed szybko nadjeżdżającym samochodem chwycił cholernie mocno mój nadgarstek nerwowo unosząc głos . - chora jesteś ? odwalać możesz jak się tobą nacieszę . - mądrala . - odburknęłam . - i puść mnie , to boli . - przechodząc na drugą stronę ulicy , zesunął dłoń w delikatny sposób z mojego nadgarstka i splutł nasze palce . - teraz lepiej ? . - uśmiechnął się cwaniacko a ja uniosłam nasze dłonie na wysokość oczu . - hmm .. pasują do siebie te nasze ręce . - zerknęłam w jego stronę a On zmarszczył niesmacznie czoło . - ee .. nie . nie pasują - skwitował . puściłam teatralnie jego dłoń udając obrażoną i przyspieszyłam kroku . słyszałam jego cichy śmiech zanim znów rzucił się na mnie obejmując w pół . - tak pasujemy o wiele bardziej
|
|
 |
błagam wyjdź, zatrzaśnij za sobą te pieprzone drzwi i już nigdy nie wracaj
|
|
 |
zatrzymajcie ten świat, ja już nie wytrzymam, wysiadam
|
|
 |
'teraz stale bylo jej zimno. jakby zamarzala od srodka. i to ciagle zmeczenie. juz rano musiala walczyc ze soba, zeby wstac z lozka, a potem bylo jeszcze gorzej. z kazdym dniem bylo gorzej. a ona nie umiala tego powstrzymac.'
|
|
 |
pssst... księżniczko to nie twoja bajka
|
|
|
|