|
Pewien wykładowca trzymając w ręku dwudziestodolarowy banknot,
rozpoczął zajęcia od pytania:
- Czy ktoś chce ten dwudziestodolarowy banknot?
Podniósł się las rąk, lecz wykładowca dodał:
- Zanim go oddam, muszę jeszcze coś zrobić
- po czym zmiął go z całej siły. - Czy ktoś nadal go chce?
Wciąż widać było podniesione ręce.
- A jeśli zrobię to? - spytał, po czym cisnął nim o ścianę,
zaczął obrzucać wyzwiskami i deptać.
Wreszcie podniósł zabrudzony, sponiewierany pieniądz
i powtórzył pytanie. Nadal w górze było mnóstwo rąk.
- Nigdy nie zapomnijcie tego, co widzieliście - powiedział wykładowca. - Niezależnie od tego, co zrobię z tym banknotem, zawsze będzie wart dwadzieścia dolarów. W życiu często bywamy poniewierani, deptani, upokarzani i obrażani, a mimo wciąż jesteśmy tyle samo warci./ay-a
|
|
|
Chodzila po pokoju z telefonem.Oczekujac ze napisze.Usiadla po godzinie i zaczela grac jedyne co jej przyszlo do glowy to glowna piosenka z Titanica.Dzwieki z wzmacniacza i gitary wypelnily pustke ktora zostawil po sobie.Pomyslala-Kiedys chcialam to z Toba obejrzec a teraz gram to sama..placzac i myslac o Tobir/ay-a
|
|
|
Nie rozumiem nic tego zycia.Kazda rzecz sytuacja mi przypomnina o Tobie tak ciezko zyc.Tak mi ciezko nie umiem zyc juz dalej bo wciaz wierze ze przyjdzie..wezmie za reke pocaluje i przytuli jak dawniej.Ze zobacze jego usmiech i znow powie ze mnie kocha..bo ja jego nadal.Uwierz w to nie prosze o wiele/ay-a
|
|
|
Wbijaj nóż, ale wiedz,
że dam radę się podnieść./ay-a
|
|
|
Ponoć szukamy szczęścia tylko dlaczego w kłamstwach, pięściach, pogardliwych treściach,na przedmieściach gdzie tynk odpada ze ścian... Szczęście? kwestia podejścia.
|
|
ay-a dodał komentarz: do wpisu |
19 października 2012 |
|
Nie wiele potrzeba mi do szczęścia. Tylko trochę słońca, trochę błękitu nieba, trochę zapachu Twojego ciała i może jeden uśmiech To, że jesteś nie kosztuje Cię nic, a może uszczęśliwić mnie na 24 godziny.
|
|
|
Zapytalam dziecko niosace swieczke
-Skad pochodzi to swiatlo?
Natychmiast ja zdmuchnelo i rzeklo
-Powiedz mi gdzie teraz odeszlo a ja Ci powiem skad pochodzi./ay-a
|
|
|
Wiedziała co się dzieje. Kolejny raz zasnęła w ubraniu,
po wypiciu butelki taniego wina. nie zmywając wczorajszego makijażu,
nie ściągając nawet szpilek. leżała drętwo na łóżku trzymając w ręku chusteczkę.
To sen o nim, ją obudził. nie pamiętała szczegółów, ale zrozumiała jego przesłanie.
Dotarło do niej, że jeżeli nam czymś zależy, to trzeba o to walczyć.
Pomimo wszystko. pomimo przeciwności losu.
Zagryzła wargę i gwałtownie podnosząc się z łóżka, chwyciła za płaszcz,
wybiegając z mieszkania. biegła w rozczochranych włosach,
niedbałym makijażu zrobionym dzień wcześniej.
Biegnąc jak oszalała, targając swoją sukienkę.
Zobaczyła go na ich wspólnej ławce. siedział w świetle jednej z latarni.
Było widać, tylko jego twarz. podeszła delikatnie stąpając z nadzieją,
że uda jej się wyrazić swoje uczucie. wyciągnęła do niego rękę,
a on patrząc na nią z pogardą w oczach, wyszeptał :
'miłości nie można kazać czekać. spóźniłaś się'/ay-a
|
|
|
- Zrobiłabyś dla mnie wszystko?
- Nie wszystko.
- Nie? To czego byś nie zrobiła?
- W przyszłości, nawet gdybyś nie wiem jak mnie prosił, abym przestała Cię kochać. Nigdy bym tego nie potrafiła zrobić/ay-a
|
|
|
Jestem jak papieros...
170 centymetrów owiniętego w białą bibułkę skóry człowieka.
Ktoś zapala mnie miłością,
Zaciąga się kilka razy i zostawia wśród popiołu bym dogasł.
Raz, drugi, trzeci...
Ulatuję z dymem i sam nie wiem ile jeszcze mnie we mnie zostało.
Boże, nie pozwól bym stał się niedopałkiem,
Snującym się we własnych myślach bez celu.
Nie chcę być taki, jak oni...
Zużyci, zduszeni, przepaleni brązową smolistą beznadzieją .../Ay-a
|
|
|
nigdy nie chciałem zabijać, ale zabiorę Cię w ciemność i
czeka cię piekło, ja w swoim jestem odkąd,
mimo słońca ulice zaczęły moknąć,
zabiorę Cię tam złotko, pójdziemy prosto tak,
a Twoje oczy to już nie moje okno na świat.
Gdyby nie to, zniknąłby mi wreszcie z oczu płacz
a z ust "Kurwa mać,
kurwa mać i kurwa mać!"/HuczuHucz kurwa zajebisty raper
|
|
|
|