 |
- Dwa wyrazy, dziewięć liter. Powiedz to, a jestem Twój. - Dwa wyrazy, dziewięć liter.
|
|
 |
' jedno słowo, a zostanę ' - powiedział, trzymając w ręku torbę podróżną. patrzyłam na Niego, mrużąc oczy od podchodzących łez. przyglądał mi się z nadzieją w oczach. 'zostań' - wyszeptałam. schylił się, po czym popatrzył mi w oczy. 'słucham?'- powiedział,uśmiechając się. 'zostań,proszę' - powtórzyłam, patrząc w ziemię. odłożył na ziemię torbę, i przytulił mnie. 'dobrze'-powiedział, przerywając na pół bilet. uśmiechnęłam się, nic nie mówiąc. 'dalej mi na Tobie zależy' - powiedział, łapiąc mnie za rękę. spojrzałam na Niego, i wycierając łzy dodałam: ' a Ty myślisz, że po co ja to powiedziałam?'. 'wiedziałem' - powiedział, ściskając mnie. || kissmyshoes
|
|
 |
pozdrawiam kumpla, który zbytnio zafacynował się projektem x, i aktualnie został bezdomnym chłopcem, któremu rodzice zabrali kieszonkowe, i stwierdzili, że nie widzieli większego głąba, hahha. ale i tak Go kocham! || kissmyshoes
|
|
 |
dzisiaj mijając Cię na ulicy czuję obrzydzenie. spoglądając w Twoje oczy czuję nienawiść, choć kiedyś tak bardzo je kochałam. patrzę na Ciebie, jak idziesz - z uśmiechem na twarzy, pewnością siebie i głową podniesioną ku górze. ale mimo wszystko znałam Cię lepiej niż te wszystkie laski na ulicy, które się za Tobą oglądają - ja widzę w Tobie rówież strach. ogromne tchórzostwo, które nie pozwala Ci spojrzeć mi w oczy. widzę mężczynę, który charakterem przypomina dzieciaka. rozpieszczonego, bogatego dupka, który myśli, że na wszystko może sobie pozwolić. przechodzę obok, mierząc Cię z góry na dół, a Ty jak przestraszony kundel odwracasz głowę w drugą stronę. i nie, to nie jest wstyd - bo Ty nie wiesz co to słowo oznacza. to po prostu strach- zawsze bałeś się uczuć. / veriolla
|
|
 |
- co pamiętasz z imprezy? - prochy, prochy, prochy. - a oprócz prochów? - prochy, prochy, prochy. - dobra, inaczej: kogo pamiętasz? - prochy, prochy, prochy. - pytam się coś! - prochy,prochy,prochy. - Ty mała niedorozwinięta szmato, z małym chujem. Mówię do Ciebie!! - spierdalaj, kambodżo. { słodka rozmowa z najlepszym przyjacielem!} || kissmyshoes
|
|
 |
nie dostałam od Ciebie nawet dwóch minut. dwóch pierdolonych minut wyjaśnienia. dwóch chociażby raniących słów, które pomogłyby mi zrozumieć. nie byłeś w stanie dać mi nawet dwóch powodów, dzięki którym miałabym jasność. nie spojrzałeś na mnie nawet przez dłużej niż dwie sekundy. nie dostałam kurwa nic, a poświęciłam, i dałam Ci pierdolone dwa lata swojego życia. dwa, najcięższe lata za które dostałam jedynie Twoje niepewne i przestraszone spojrzenie, gdy się mijaliśmy. / veriolla
|
|
 |
'zrobisz dla mnie wszystko?' - zapytałam, przyglądając się mu. spojrzał na mnie, od razu odpowiadając: 'nie'. zmarszczyłam czoło. 'dlaczego?'- zdziwiłam się, jednocześnie będąc ciekawa Jego odpowiedzi. ' bo wiem, że kiedyś możesz poprosić o coś czego nigdy nie pozwoli zrobić mi moje serce' - powiedział. ' to znaczy?' - zapytałam, nie ogarniając Go kompletnie. 'kiedyś możesz powiedzieć: odejdź. a tego nie zrobię dla Ciebie nigdy' - powiedział, całując mnie w czoło. || kissmyshoes
|
|
 |
Wow ! Wyglądasz tak niesamowicie atrakcyjnie, że aż zapomniałam jakim debilem naprawdę jesteś.
|
|
 |
[cz.3] po chwili podszedł do mnie. 'nie rozumiesz tego? nigdy nikogo tak nie kochałem. żadnej, kurwa' - powiedział zarówno z miłością, jak i nienawiścią w oczach. stałam, znosząc spojrzenia wszystkich na mnie. nie byłam w stanie powiedzieć nic. wiedziałam,że mnie kocha, ale wiedziałam też, że mimo tego iż zawsze będę przy Nim bezpieczna, mogę spodziewać się po Nim wszystkiego, nawet najgorszego. || kissmyshoes
|
|
 |
[cz.2] Damian zdenerwował się jeszcze bardziej, bijąc tamtego prawie do nieprzytomności. stałam, trzymana przez Jego przyjaciela, a z oczu leciały mi łzy. w końcu się opamiętał. podszedł do mnie, mówiąc 'przepraszam'. patrzyłam na Niego z obrzydzeniem i nienawiścią. 'nienawidzę Cię'-krzyknęłam, trzymając się za nadal bolącą twarz. złapał mnie za rękę, patrząc mi głęboko w oczy. 'wszystko przez Ciebie, i te pieprzone wyścigi' - wydarłam się, bijąc Go po twarzy. znosił każdy cios, patrząc na mnie. 'nigdy mnie nie kochałeś. nigdy nie byłam ważna' - krzyczałam,okładając Go pięściami. gdy przestałam,odwrócił się i poszedł w kierunku auta, po drodze wyrywając jakiś słupek. zaczął wybijać szyby w swoim bmw, po czym, rozwalać każdą lampę. 'ślepa jesteś? kocham Cię idiotko, ponad wszystko' - darł się, rozwalając samochód. kumpel nie był w stanie Go powstrzymać. patrzyłam na Niego ze łzami w oczach, jak rozwala samochód, krzycząc,że jestem najważniejsza.
|
|
 |
[cz.1] był środek ciepłej, czerwcowej nocy. przyjechałam,sama nie wiem po co, w miejsce, gdzie bywał najczęściej - droga, kilka kilometrów za miastem. zastałam zarówno Jego, jak i kumpli,z którymi nigdy się nie rozstawał. doskonale wiedziałam, że to ten dzień w tygodniu kiedy organizują sobie wyścigi. szukałam Go dość długo, aż w końcu znalazłam. stał, przy swoim cacku,rozmawiając z kumplem. nagle odwrócił się w moją stronę. lekko się uśmiechnął, nie wiedząc co ma zrobić. 'cześć'-powiedział niepewnie. uśmiechnęłam się tylko, nic nie mówiąc. 'znowu się ścigasz?'-zapytałam. 'wiesz,że to kocham'-odpowiedział. miałam świadomość,że nie jesteśmy już razem, ale mimo to nadal się o Niego bałam. nagle wywiązała się obok Nas bójka - jacyś kolesie ostro się napieprzali. wskoczył między Nich, by ich rozdzielić. doszło do tego, że sam zaczął bić się z innym. dośc duże zamieszanie, kilka chwil, i nagle sama dostałam w twarz z całej siły, gdy próbowałam odciągnąć od Niego kolesia.
|
|
 |
Pewnie się cieszysz na lato. Najbardziej słoneczna pora roku, która może w końcu oświeci taką ciemnotę jak Ty.
|
|
|
|