|
Oni, mówię na nich opakowani w folię. Oni, ich życie, wszystko wokół jest pozorne. Oni, nawet miłość zapakują w torbę. Głupcy co pokochali nie treść, ale formę.
|
|
|
nie wszyscy doceniają gdy mówimy zbyt dużo, choć dobrze znasz prawdę i szukasz potwierdzenia, kiedy już ją dostajesz chciałbyś jej przeciwieństwa.
|
|
|
Znasz mnie, ja Ciebie znam. Choć w oddali jesteśmy cały czas jakby na siebie skazani.
|
|
|
Gdybym miała cofnąć czas i pomyśleć nad wyborem, nawet drugi raz obrałabym tę samą drogę.
|
|
|
tysiące namiętności, zmysły mam nadwrażliwe, tysiące niedoskonałości, lecz wciąż uśmiech, nigdy na siłę
|
|
|
Nie znosisz mnie? A co znosisz, cegły i cement? Mówię Ci, piątka ziom, jakbym wystawiła Ci ocenę
|
|
|
Położyła spać się, gdy łza obmyła twarz jej, kolejny raz zwątpiła w nas i w cały świat i w prawdę. Gdy cały świat kradł im marzenia, świat zabił uczucia, on już nie był tym kim wcześniej, usłyszał, zamilkł, usiadł.
|
|
|
Jest tak samo, może tylko trochę smutno i nie mówisz 'dobranoc' i nie mogę przez to usnąć.
|
|
|
I krzyczę 'weź mnie ratuj!' kiedy patrzysz w moje oczy, ale nie chcesz tego słyszeć, nic nie mówisz i odchodzisz.
|
|
|
Czasem co mnie nie zabije sprawia, że chciałbym umrzeć.
|
|
|
A ja jak kretyn wierzyłem w Twoje szepty i byłem gotów oddać im się bez reszty, wierz mi... Aż twój głos nagle zniknął i nawet nie było mi specjalnie przykro.
|
|
|
Jakim prawem wszystko jest na miejscu, skoro Ty masz w dupie to co ja mam w sercu?
|
|
|
|