 |
|
- wykrzycz mi w twarz, że nie kochasz!
- kocham! inną!
|
|
 |
|
zasypiając ze słuchawkami w uszach, mam nadzieję, że budząc się, będę już bez serca, które wciąż cię kocha i bez podświadomości, która wciąż mi o tobie przypomina.
|
|
 |
|
dzień w którym powiesz, że zerwaliście, będzie dla mnie tym najszczęśliwszym w życiu. dla innych jest nim ślub, dla mnie wasze rozstanie.
|
|
 |
|
po prostu bądź.
niczego więcej, mi do szczęścia nie trzeba, uwierz.
|
|
 |
|
a ja wciąż analizuję i myślę obsesyjne.
chcę się wyzbyć podświadomości, serca również.
|
|
 |
|
kiedyś, gdy dostawałam wiadomość, niemal dostając palpitacji serca, biegłam po telefon wiedząc, że piszesz jak kochasz. a teraz.? teraz, gdy słyszę dźwięk telefonu, mam ochotę wyrzucić go przez okno, doskonale wiedząc, że to na pewno nie ty.
|
|
 |
|
bo ty kurw_a nie wiesz, jak to jest nie spać po nocach, dławiąc się wspomnieniami.
|
|
 |
|
- chodź i powiedz, że kochasz. a ja zaśmieję ci się w twarz.
chcę, żebyś zobaczył jak to jest nie spać po nocach, nałogowo jeść lody i czekoladę, nieustannie paląc, popijając winem, z chusteczką w ręku.
|
|
 |
|
- takie małe a tak wnerwia. - o czym ty do diabła, mówisz.? - o sercu ... do diabła.
|
|
 |
|
gdyby jutra miało nie być. gdybyś ty nie był z nią. gdybyś znów chciał być ze mną. gdybym wcześniej przejrzała na oczy. gdyby miłość istniała.
- życie było by piękne.
|
|
 |
|
jak zadzwonię do Ciebie o czwartej rano to pójdziesz ze mną pobiegać po śniegu? < 3
|
|
 |
|
papieros za papierosem, butelka wina, za butelką. leżąc na podłodze pół martwa, z rozszerzonymi źrenicami, potarganymi włosami i rozmazanym tuszem, z coraz płytszym oddechem. jedynym czynnikiem wskazującym na to, że jeszcze żyję, było pełne opakowanie tabletek, które trzymała w ręce. odchodząc krzyknęła, resztkami sił, że to miłość ją tak udupiła, że to miłość doprowadziła ją do tego pierdolo_nego stanu. że doprowadziła ją do śmieci.
|
|
|
|