 |
nie mam zamiaru cię zatrzymywać, nie chce słuchać, że żałujesz, że przecież mnie kochasz. idź, odejdź, no kurwa wypierdalaj. spakuj wszystko do walizki, zwijając ładowarkę od telefonu, zabierz wszystkie plany i wspólne marzenia, mozolnie wkładając szarą bluzę schowaj wspomnienia, proszę, tylko nie pognieć tych trzydziestu trzech miesięcy, bo były zbyt cenne. do oddzielnej przegrody włóż kłótnie, łzy, krzyk i zapijanie się do nieprzytomności. nie bierz naszych zdjęć, zostaw je w spokoju, nie przypominaj sobie jak nam było dobrze, nie wysilaj swojej pamięci do odtworzenia jak brzmiało moje kocham, nie dotykaj, nie chce cie już czuć, nie zbliżaj się, nie chce już patrzeć, już nie mogę i nie potrafię. moje serce, które tak długo trzymałeś w dłoniach, zostaw na chodniku, niech podepcze i pokopie je tłum przechodniów, albo wyrzuć do śmietnika, porysuje je szklana butelka, z resztą zrób co chcesz, mi to bez różnicy i tak umieram./slaglove
|
|
  |
` wiem, że on mnie najzwyczajniej w świecie nie chce. Wiem, że muszę dać sobie spokój i przestać go kochać, ale jak mam tego dokonać? Czuję tą cholerną bezsilność, samotność. Nie umiem tak dalej funkcjonować. / abstractiions.
|
|
  |
` często zastanawiam się czy tylko mnie tak bardzo zniszczyła miłość i czy tylko ja tak cholernie cierpię? / abstractiions.
|
|
  |
` czasami miłość potrafi zaboleć bardziej niż sobie wyobrażamy. / abstractiions.
|
|
  |
` kiedy już w końcu jakoś z tego wyszedł, przestał palić. Kiedy w końcu uwierzyłam, że mogłoby nam wyjść bo przecież tylko to stało nam na przeszkodzie. Kiedy chciałam znów być przy nim, on powiedział, że nie chce kolejnej próby, nie wierzy w nas. / abstractiions.
|
|
 |
Możesz dziś być nikim dla całego świata, ale pamiętaj dla niewielu jesteś całym światem. / Pih
|
|
 |
- nie radzę sobie z problemami, no. wydusiłam ze łzami w oczach patrząc w stronę kumpla. - weź nie pierdol, pij, twoje zdrowie mała, jutro będziemy marudzić na to zjebane życie.
|
|
 |
- masz jakiś problem? - no ja problem mam, a ty zaraz możesz nie mieć zębów.
|
|
 |
pamiętam momenty, gdy przy minusowej temperaturze, w samej bluzie wychodziłam na dwór by przypadkiem go spotkać. czasem się udawało. podchodził do mnie, patrzył prosto w oczy i wyzywał od kretynek. mimo tego zdejmował kurtkę i zarzucał mi ją na ramiona, lekko się przy tym uśmiechając. - tęsknie, wiesz? mówiłam przez łzy patrząc w jego obojętne oczy. tak cholernie mi ciebie brakuje, kontynuowałam prawie, że dławiąc się łzami. a on? on nie robił nic. patrzył na mnie oczami pełnymi bólu i rozpaczy. udawał twardego gościa bez uczuć. nie był tym kochanym chłopakiem, który nigdy nie pozwalał mi upaść. teraz? jeszcze bardziej wbijał we mnie obojętność i ten cholerny brak miłości. niszczył mnie, a ja głupia łudziłam się, że może jednak roztopię jego serce z lodu. że może uda mi się rozpalić w nas to wielkie uczucie, którym wcześniej mnie darzył. dziś wiem, że byłam głupia, a on stał się twardy tylko na pokaz.
|
|
 |
- wiesz, marzy mi się kolacja. taka zwykła kolacja z niezwykłą osobą. marzę o kolacji z osobą, którą kocham. chcę by było jak w bajce. nie mam tutaj na myśli, restauracji, drogich posiłków i eleganckich strojów. mogłaby być to kolacja na łące, wśród kwiatów, przy zachodzącym słońcu, witając gwiazdy i księżyc. chciałabym, by jedna spadła, żeby pomyśleć, magiczne życzenie. pewnie i tak by się nie spełniło, ale czasem warto się łudzić. chciałabym, żeby wszystko było takie realne, a zarazem magiczne. chciałabym, choć wiem, że to tylko marzenia.
|
|
 |
może to właśnie na tym polega, że miłość dopada każdego. najpierw pokazuje się z jak najlepszej strony, a później pokazuje drugie oblicze i stwarza mnóstwo problemów. na początku myślisz, że dasz radę, bo przecież kochasz, a tak naprawdę to chore uzależnienie od drugiej osoby, trzyma cię w tym związku. czasem masz dość, ale liczysz na to, że będzie dobrze. nagle wszystko jest takie samo jak wcześniej. miłość mydli ci oczy, bo zawsze chce być w twoim sercu, ale ty nie dajesz rady, czujesz złość, wstręt, nienawiść do drugiej osoby. nie ogarniasz tego uczucia, choć tak bardzo się starasz. miłość dopada każdego. szkoda tylko, że nie można się przed nią bronić.
|
|
 |
czasami było dobrze. wstawałam rano, szykowałam się do szkoły. zakładałam na twarz maskę, by nikt nie zauważył, że wszystko mi się sypie. udawałam kogoś kim nie jestem. czasem nadchodziły momenty, gdy czekając na przejściu, łzy napływały mi do oczu, a nogi uginały się z bezsilności. czasem nie radziłam sobie do tego stopnia, że uciekając od problemów raniłam najbliższych. nie wiedzieli, że upadłam, staczałam się na dno. zamykając się w swoim pokoju czułam raz ulgę, a raz ból, który rozdzierał mnie na miliony kawałków. to było jak fatum. niszczyło wszystko. mnie, moją rodzinę, najbliższych i podsycało wrogów. pytasz jak się z tego uwolnić, jak uciec? szczerze - nie wiem. od miesięcy tłumaczy mi to wódka.
|
|
|
|