  |
"mam być skałą trwałą co by się nie działo całą energię kierować na nią." / Małpa
|
|
 |
Może za mało walczymy. Powinniśmy wreszcie wziąć się w garść i wmówić sobie, że damy radę. Bo jest szansa. Zawsze. Trzeba tylko wierzyć i uparcie iść do przodu. Nie oglądaj się za siebie. Nie warto. Więcej stracisz niż zyskasz. Wyznaczyłeś sobie trudny cel? Nie szkodzi. Będzie trudno, bo o to właśnie chodzi w życiu. Ale dasz radę. Musisz zrozumieć, że masz w sobie tyle siły, by schwytać to, czego pragniesz. Dasz radę. Powtarzaj te słowa, a na pewno się uda. Bo nie ma nic ważniejszego, niż wiara w samego siebie. Bez niej nie masz po co zaczynać. [ yezoo ]
|
|
  |
` wolałabym nigdy nie dowiedzieć się co to miłość niż teraz przechodzić przez koszmar bo okazała się być nieszczęśliwa. / abstractiions.
|
|
  |
` na ostatnim spotkaniu obiecał, że pomimo miłości do mnie, nie dotknie mnie dopóki nie będzie czysty. Postanowił walczyć, a ja pomimo że zbyt silnie w to nie wierzę, kibicuję mu i czekam na pocałunek który będzie oznaczał koniec a zarazem ten piękny początek. / abstractiions.
|
|
  |
` nienawidził powrotu do przeszłości. Pod każdym znaczeniem. Nie lubił mówić o tym co miał w domu i z jakiego powodu się z niego wyprowadził. Musiałam poznawać prawdę od innych członków jego rodziny. Rzadko opowiadał o ojcu widać, że nie był on dla niego kimś ważnym. O ojcu słyszałam od jego rodzeństwa, czasami jak zbliżały się pewne daty. Nie mówił o swoich wspomnieniach z dzieciństwa. Może czasami jak jego siostra zaczęła opowiadać jak razem denerwowali mamę głupimi pomysłami. Najgorzej jednak reaguje kiedy pytam go dlaczego tak robił z nami. Dlaczego nas tak bardzo zniszczył. Dlaczego tak zranił mnie. Wracaliśmy do siebie milion razy i za każdym razem prosił abym nie wracała do tego co było kiedyś. On nie lubił jak pytałam, a ja nienawidzę jak ta przeszłość wciąż się powtarza. /. abstractiions.
|
|
 |
dzieliły nas setki kilometrów, a mimo tego, tak często byłeś przy mnie. gdy wszyscy wokół tłumaczyli mi, że miłość na odległość nie ma sensu, ja wybiegałam z domu, by jak najszybciej znaleźć się na dworcu. to było cudowne uczucie, gdy po kilkugodzinnej podróży wysiadałam z pociągu, a ty witałeś mnie otwartymi ramionami. czasem stałam przytulona do ciebie kilkanaście minut, chciałam by ta chwila trwała jak najdłużej. zawsze w drodze powrotnej, przez cztery godziny słyszałam twój głos, a kładąc się spać, twój delikatny oddech. to było cudowne. zawsze byłeś przy mnie gdy tego potrzebowałam. łączyło nas tak wiele, dzieliło jeszcze więcej, a mimo tego, mogłam powiedzieć, że pochłonęła mnie miłość. ogromna miłość i wielkie uczucie.
|
|
 |
chciałam czuć Twoją obecność. nie oczekiwałam od Ciebie ciepłych sms-ów o trzeciej w nocy. chciałam, żebyś obudził mnie zwykłą gwiazdką przy dwukropku. nie oczekiwałam prezentów, noszenia na rękach czy zabierania do kina. chciałabym byś był blisko, na wyłączność, dla mnie. mimo wszystko.
|
|
 |
ranił mnie, a mimo wszystko nadal chciałam dzielić z nim smutki i momenty radości. byłam nim oczarowana. był jak światło w tunelu. ciągle drążyłam nowe ścieżki by być jak najbliżej. chciałam mieć go na wyłączność. chciałam by czuł to samo. chciałam, żeby uzależnił się ode mnie tak mocno, jak ja od niego. chciałabym, żeby mnie kochał, zawsze, bez względu na wszystko.
|
|
 |
tylko oni mogą obudzić mnie o trzeciej rano krzycząc pod moim oknem. tylko oni mają wstęp do mojej lodówki. tylko oni wszystkim się rządzą i robią mega pierdolnik w kuchni. tylko oni mogą żalić się na świat, a ja zawsze potrafię jakoś ich pocieszyć. tylko z nimi mogę pić browara przy monopolowym. tylko ich nazywam przyjaciółmi i szczerze, wiem co robię, bo tylko ONI zasługują na takie miano.
|
|
 |
czasem mijając go na ulicy, miałam ochotę podejść spojrzeć mu w oczy i powiedzieć, że tęsknię, że usycham i więdnę bez niego. układałam w głowie scenariusz co by wtedy zrobił. myślałam sobie, że przytula mnie i obiecuje, że zostanie przy mnie, że mogę być bezpieczna, że mam jego, wiec mam wszystko. zazwyczaj wszystko kończyło się zwykłym 'cześć' i każdy z nas szedł we własną stronę. szkoda, że miłość uwielbiała nas omijać.
|
|
 |
- cholera jasna, krzyknęłam patrząc na jego obojętność. możesz wytłumaczyć mi, dlaczego tak cholernie ranisz? dlaczego jesteś taki obojętny? rajcuje cię widok, gdy ktoś cierpi? gdy cierpi osoba, która kocha cię nad życie? podoba ci się to? krzyczałam mu prosto w twarz. on stał dalej wpatrzony w moje oczy, nie robił nic. nic nie mówił. jedynym dźwiękiem, który było słychać, był jego głośny oddech. podszedł do okna i zaczął mówić. - wiesz, ja po prostu nie mogę zrobić nic byś była szczęśliwa. owszem możesz być, ale nie ze mną. od dziś musisz radzić sobie sama, mnie już nie ma. dla ciebie nie istnieje, wydusił przez zęby. zadowolona jesteś, że wszystko powiedziałem ci w twarz? spojrzałam na jego smutne oczy, po policzku spływała mi łza. usiadłam na łóżku, chowając głowę w kolana. - wyjdź i nie mieszaj mi nigdy więcej w życiu, jasne? wyszeptałam zanosząc się płaczem. a on? wyszedł, tak bez słowa, bez żadnego pohamowania. zostawił mnie, bym radziła sobie sama, skurwiel.
|
|
 |
tak strasznie żałuję chwili w której życie przeleciało mi przed oczami. może gdybym nie zawahała się i skoczyła byłoby lepiej? może nie musiałabym cierpieć? nie musiałabym znosić jego obojętności i braku zaangażowania? może byłabym szczęśliwsza? może patrzyłabym na niego z góry i pomagała obierać dobrą drogę? może byłabym blisko, choć naprawdę tysiące kilometrów? może mogłabym mu pomóc, by choć przez chwilę zastanowił się co stracił? może cierpiałby i bił się z myślami, że mnie już nie ma? żałuję, że głupia byłam i cofnęłam się dwa kroki do tyłu, specjalnie dla niego, na jego prośbę i błagania.
|
|
|
|