 |
|
''Więcej mi nie przychodź mam już tego dosyć,
poważnie z mojego życia możesz się wynosić.''
|
|
 |
|
''Tutaj miłość jest życiem, śmiercią brak miłości.''
|
|
 |
|
''Niech będzie pięknie ogarnijmy ten bałagan,
poczuj się bezpiecznie i pewnie - kochaj błagam!''
|
|
 |
|
gdzieś z Pezetem w głośnikach wracają tamte obrazy. wers o wypełnianiu czasu - a mi przed oczami stają noce z upijaniem się do nieprzytomności, które było jedynym lekarstwem na rzeczywistość. papieros wypalany w niezakłóconym niczym milczeniu. 'mogłoby być dobrze...' i gorycz - dlaczego my nie mogliśmy odnaleźć na to sposobu?
|
|
 |
|
nie wiem nawet jak mam zareagować, jeśli chodzi o los tej dziewczyny. pogubiłam się, gdy sądząc, że pakuje się w konkretne bagno, uśmiechała się do mnie z triumfem w oczach, jakby podkreślając fakt, że znów go zdobyła - po stracie, która była podobno moją winą. chciała, żebym ja przeżywała katorgi, a mnie było stać wyłącznie na litość i ulgę, że jej ramiona, nie moje, oplata frajer, w tak zaawansowanym stadium tejże cechy.
|
|
 |
|
wyrosłam z dziecięcej naiwności i pochopności. zdarza mi się myśleć o konsekwencjach i patrząc w przyszłość, martwić o kontuzje czy choroby, które mogą zaprzepaścić to, co buduję. nie wierzę w ten kolorowy świat, który na moje oko, to tylko chore udawanie każdego tchnienia natury. na tym etapie jest tak, jakby ktoś odbarwił mój świat o kilka odcieni, paradoks tej całej, cudnej dorosłości tkwi tylko w tym, że wciąż wierzę w miłość.
|
|
 |
|
Z tęsknoty za dymem wydobywającym się z Twoich ust, zaczęłam palić papierosy.
|
|
 |
|
Mówił, że by za nią umarł. Kurwa, nigdy nie widziałem żeby ktoś się tak rozumiał.
|
|
 |
|
pragnęła być kochaną. pragnęła zarażać wszystkich uśmiechem. pragnęła każdą, nawet tą najmniejszą i najmniej ważną rzecz, robić z ogromną chęcią. pragnęła wychodzić z domu, wiedząc, że ulice dalej czekają na nią przyjaciele. pragnęła budzić się codziennie rano, wiedząc, że jest szczęśliwa, a nowy dzień nie będzie kolejnym straconym. / mojekuurwazycie
|
|
 |
|
ot tak błądzi w mojej wyobraźni, a jego imię przemyka, gdzieś pomiędzy milionem codziennych słów. widzę go na nowo, w myślach, wspomnieniach, i wciąż zerkam na tych kilka zdjęć, na których trzyma mnie na rękach i całuje w policzek, czy też kłóci się, po czym ściska z całej siły i nie chce puścić, gdzie droczy się ze mną i łaskocze przy wszystkich, i tych, gdzie trzyma mnie za rękę, obiecując nie puścić jej już nigdy więcej. wiesz, chyba cały czas go potrzebuję, wciąż, jak tych codziennych promieni słońca idąc do szkoły, jak tego chłodnego powiewu wiatru muskającego policzki, podczas nocnych spacerów, wciąż tak samo, takiego jaki był, jakiego kochałam i jakiego go miałam, wciąż Jego. / endoftime.
|
|
 |
|
Zbierz wszystkie uczucie w garść i jebnij w niego tak , by poczuł to co ty wtedy .
|
|
 |
|
czasami zastanawia mnie dlaczego jest tak wielu próżnych ludzi.
|
|
|
|