 |
|
powoli zaczynam się tutaj zadomawiać. uświadomiłam sobie, że nawet potrafię tęsknić - za tym ogromem ludzi, którzy mijają mnie każdego ranka na ulicach manhattanu, za ludźmi z baru, któych zaczynam uwielbiam, za bronx'em, i tutejszą kawą. to miejsce staje się moim drugim domem, moim drugim "osiedlem", które znam od małego, i do którego zawsze chciałam wracać. || kissmyshoes
|
|
 |
|
jestem na rozstaju dróg. mam przed sobą rozwidlenie, zero znaków ostrzegawczych, i tak ogromną presję. tkwię w czymś, co jest jednym wielkim znakiem zapytania - bo w jednej sekundzie, albo maksymalnie mnie uszczęśliwi, albo zniszczy do reszy. czuję się jak dziecko, które boi się ognia. przeraża mnie ogromna presja, i świadomość, że przecież w końcu muszę coś wybrać - bo nie mogę się poddać, bo zawsze uczono mnie walki o szczęście. || kissmyshoes
|
|
 |
|
taniec? to nie tylko cudowne chwile, podczas których zapominasz o wszystkim. tutaj taniec to rywalizacja. setki kontuzji, i litry wylanego potu. to pięcie się w górę po trupach. to obowiązek posiadania ogromnej pewności siebie, która - jako jedyna - pozwala przetrwać Ci pośród tych wszystkich ludzi, którzy chcą Ci dokopać. taniec to ból, łzy i zmęczenie - ale też satysfakcja, bo nic nie odbierze Ci uśmiech, który towarzyszy Ci po sześciu godzinach treningu, po których dowiadujesz się o bólu mięśni, o których istnieniu nigdy nie miałaś pojęcia. || kissmyshoes
|
|
 |
|
setki razy sprawiałam, że na Twojej twarzy pojawiało się wkurwienie, smutek, a nawet zażenowanie. tak wiele razy nie mówiłam tego, co chciałes usłyszeć. tak bardzo Cię zawodziłam, gdy chwilę po obietnicy, łamałam ją. robiłam w życiu wiele złych rzeczy - a Ty? Ty byłeś w stanie to wszystko znieść. nawet po najgorszej kłótni, stawałeś za mną murem. podnosiłeś mnie z dna, gdy sama nie byłam w stanie wydobyć się na powierzchnię. czasami nawet jeszcze z resztkami wkurwienia na twarzy, mocno mnie przytulałeś. byłeś zawsze obok mnie - co by się nie działo, i gdzie by się to nie działo. jesteś najlepszym przyjacielem pod słońcem, najtrwalszym filarem mojego życia, i najcudowniejszym człowiekiem, jakiego mógł podarować mi Bóg. dziękuję. || kissmyshoes
|
|
 |
|
Do cholery. Zrób coś wreszcie żebym przestała cierpieć, żebym nie musiała już płakać i myśleć o tych złych rzeczach. Bądź powodem moich uśmiechów, mojego szczęścia. Zrób coś, nie wiem, odezwij się, przyjdź, uśmiechnij się, przytul mnie, powiedz, że żałujesz i pragniesz wszystko naprawić. Zrób cokolwiek, przecież nie powinieneś pozwalać mi cierpieć, nie Ty. / napisana
|
|
 |
|
Nie kontaktujesz się ze mną. Chyba nic gorszego nie mogło się zdarzyć. / nieracjonalnie
|
|
 |
|
Chciałam mieć Cię tylko dla siebie, jak każda kobieta swojego ukochanego. To jedna z niewielu niepodważalnych i nie do wyjaśnienia spraw, prostych, nieuniknionych, chciałam byś był mój, po prostu, mój, cholera, tylko dla mnie, tylko mój dotyk powinieneś czuć, tylko moje usta powinny dotykać Twoich. / nieracjonalnie
|
|
 |
|
może specjalnie mu tak mówię. chcę go sprowokować. aby wreszcie się potknął, zrobił coś dzięki czemu bez wyrzutów sumienia będę mogła odejść i zakończyć to. dlaczego? przecież jest doskonały. czuły, opiekuńczy, wierny, na swój sposób romantyczny, wyrozumiały, pomocny, chodzący ideał. ideał, na którego nie zasługuję. jestem wredna, chamska, żyję przeszłością i jej rozpamiętywaniem, jestem niecierpliwa, za dużo klnę i palę. i na pewno złamię mu serce. dlatego daję mu wolną rękę. jedzie na festiwal, niech się bawi, niech korzysta z życia, bez jakichkolwiek ograniczeń. niech wróci i powie mi, że zjebał. niech tłumaczy się, że to przez alkohol i to ona była natarczywa. niech mu się w końcu podwinie noga.
|
|
 |
|
Tęsknię. Nie jest lekko, nie jest dobrze. Brakuje mi Ciebie, nie umiem tego braku wypełnić. / nieracjonalnie
|
|
 |
|
stoimy naprzeciw siebie. "jeśli się boisz, zamknij oczy". obydwoje przykładamy sobie spust do skroni. powolnie doliczamy do trzech, przekręcamy magazynek i strzał. obydwoje żyjemy. ale gra się toczy dalej. on, ja, wciąż w tej samej pozycji. raz, dwa, trzy, magazynek, strzał. wciąż tu jesteśmy. dostrzegam na jego twarzy uśmiech. "pomódl się". i właśnie dociera to do mnie - grał w to tak wiele razy, ale wciąż tu jest. nigdy nie przegrał i najwidoczniej tym razem także nie bierze tego pod uwagę. "jesteś gotowa, kocie?". nagle widzę jak całe życie przemija mi przed oczami. wszystkie dobre i złe momenty. gorąca łza zaczyna spływać po moim lodowatym policzku. jeszcze raz, będzie dobrze. jeden. dwa. trzy. magazynek. został tylko on. / tak bardzo aktualne...
|
|
 |
|
kurwicy dostaję, gdy nie odbierasz ode mnie telefonów i nie wiem co się z Tobą dzieje.
|
|
|
|