 |
cz I: od kilku nocy czuje mocniej, że coś mi umyka. to tak jakby trzymać coś mocno, być pewnym, że się tego nigdy w życiu nie puści a jednak zaczyna być tego coraz mniej. to jasne, że w końcu zniknie. nie lubię tego, nienawidzę czuć jak mi uciekasz, jak podczas cichych dni odnoszę wrażenie, że z każdą minutą może być za późno, a ja nic z tym nie robię. siedzę, czytam, pije kawę i uśmiecham się leniwie do siebie. tak mi mijają dni w domu, gdybyś chciał wiedzieć. dużo się śmieje, ale doskonale wiesz, że inaczej nie potrafię. nawet nocami lubię się oszukiwać, że poradzę sobie ze wszystkim, nawet jeśli nie trzymasz mnie za rękę. spokojnie oddałabym wszystko by przestać chcieć pisać z Tobą, być z Tobą, śmiać się, gdy zaczyna mi do okna pukać deprecha. mówiąc szczerze wiedziałam, że nie będziesz mógł o mnie zapomnieć, nie wiedziałam jednak, że ze mną będzie gorzej. poświęcając Tobie całą uwagę każdej minionej nocy nie wiem co zrobić z tymi, które mają dopiero nastąpić.
|
|
 |
In my arms is my territory.
|
|
 |
|
Cokolwiek. Wódkę, prochy, szczerą rozmowę, ramię przyjaciela, mocne przytulenie. Cokolwiek, byleby przestało boleć./esperer
|
|
 |
Już nie wierzę, że gdzieś tam jest dla nas miejsce. Patrząc w gwiazdy już wiem, że nigdy nie znajdziemy się pośród nich. Nie ma przyszłości, przynajmniej tej wspólnej./esperer
|
|
 |
Może wtedy trzeba było ich posłuchać? Może nie powinniśmy się zdarzyć, a dzisiaj mniej byśmy cierpieli./esperer
|
|
 |
And he makes her and he breaks her and he takes her into parts.
|
|
 |
Przecież Ci nie powiem, że coś pęka. Tego nie da się opisać słowami, wiesz? Oddalamy się każdego dnia, ale nic z tym nie możemy zrobić, zupełnie nic. Wypuszczam Cię z rąk i boli, cholernie boli, ale nie jestem w stanie tego zatrzymać. Choć łzy rozmywają obraz, jedynie wzruszam ramionami. Nie krzyknę, straciłam głos. Tylko patrzę, ale wzrok też pusty. Przecież Ci nie powiem, że oto na naszych oczach umiera nam miłość. Obudzimy się dopiero kiedy nie zostanie z nas nic, kiedy nie będziemy mieli dokąd wracać./esperer
|
|
 |
Cokolwiek. Wódkę, prochy, szczerą rozmowę, ramię przyjaciela, mocne przytulenie. Cokolwiek, byleby przestało boleć./esperer
|
|
 |
I'm the question and you're of course the answer.
|
|
 |
ocieram sie o jego słowa, za każdym razem gdy coś mówi
|
|
 |
czIV: A może nie ona nas, lecz my ją opuściliśmy? Więc po co zaklinaliśmy się, że nie wyobrażamy sobie życia bez siebie? Czyżbyśmy wówczas nie wiedzieli jeszcze, co to jest miłość? Czyżbyśmy byli za młodzi, żeby wiedzieć, czym jest? I musiała nas dopiero rozłączyć, abyśmy zrozumieli, że nie jest takim łatwym szczęściem, jak nam się wydawało? Że jest pełna lęku, niepewności, że kryje w sobie zapowiedź rozpaczy, gdy coraz wyraźniej widać zbliżający się kres. Trzeba widocznie przeżyć całe życie, aby się dowiedzieć, czym ona jest. Ale czybyśmy temu nie byli w stanie sprostać? Powiedz, może ty wiesz, cośmy tej naszej miłości zawinili. (...)" Wiesław Myśliwski "Ostatnie rozdanie"
|
|
 |
CzIII: "Przychodzą takie chwile, że nie wiem już, co z sobą zrobić. Kiedyś pomyślałam, wsiądę w pociąg i przyjadę do ciebie. Ale to przecież o wiele za późno, o lata za późno, o całe życie za późno. (...) Kupiłam nawet bilet, pociąg przyjechał, konduktor widząc, że nie wsiadam, spytał, pani nie wsiada, lecz zabrakło mi odwagi. Pociąg odjechał, a ja zostałam na peronie, jak zostałam w swoim życiu. Pomyślałam, nie będę porywać się na los, mimo że przeciw mnie się obrócił. Może coś wie lepiej ode mnie i dlatego tak, a nie inaczej ułożył to moje życie. Niech więc tak zostanie. Nie czuję się w niczym winna, że tak się stało. Czyżby to miłość sama nas opuściła, bez naszej zgody?"
|
|
|
|