 |
siedząc tutaj myślę o Tobie, o nas. wiem, że nie mogę zagwarantować Ci, że zawsze będzie idealnie, że obejdzie się bez kłótni i nerwów. ale obiecuję, że będę dbać o Ciebie, o to co jest między nami. będę starać się o Twoje szczęście, bo to właśnie Tobie zawdzięczam to co mam teraz; spokój i to poczucie, że jest ktoś komu na mnie zależy.
|
|
 |
Przyspieszone bicie serca i nieopisywalne w słowa, odczucie wewnętrznego ciepła, gdy to własny sens nazywam Jego imieniem.
|
|
 |
Kocham Cię, uwielbiam, wielbię tak bardzo, że sama nawet nie wiedziałam ze tak można i że tak potrafię. Chcę mieć z Tobą dzieci, kota, psa, duże łózko, kredyt czy cokolwiek innego. Chcę się z Tobą zestarzeć, mieć zmarszczki, sztuczne zęby i razem leczyć reumatyzm. Chcę wszystko. Byle z Tobą.
|
|
 |
kochając patrz w oczy, one się nie starzeją.
|
|
 |
-może zostaniesz do rana?
-może zostanę na zawsze?
|
|
 |
Możesz mieć wszystko,albo być dla kogoś wszystkim.
|
|
 |
zauważył, że jest przybita i nic jej nie cieszy. nie widział na jej twarzy tego cudownego uśmiechu . podszedł i przytulił ją jak najmocniej potrafił. już chciała Go odepchnąć ale tego uścisku jej właśnie brakowało. wreszcie czuła, że ma swój cały świat w ramionach . wyszeptał jej do ucha , że kocha i przeprasza, że tak długo go nie było i, że pozwolił żeby najważniejsza osoba w jego życiu przez niego cierpiała . /Martyna
|
|
 |
w jednym imieniu , czasem ukrywa się sens całego życia .
|
|
 |
Bo ON jest jak czterolistna koniczyna. Rzadki i najbardziej uszczęśliwiający okaz na świecie
|
|
 |
Pragnę Ci oddać siebie jak najwięcej...
|
|
 |
Miłość drugiego człowieka możemy dostrzec w najmniejszych czynnościach. W dotyku włosów przy wspólnym oglądaniu telewizji, szukaniu stopy pod stołem przy obiedzie lub całowaniu czoła przy najdrobniejszej okazji. Tak niewiele a zarazem aż tak wiele...
|
|
 |
Leżałam z głową na Jego klatce piersiowej wsłuchując się w uderzenia bicia Jego serca. Łaskotałam go delikatnie po brzuchu. - boję się tego wszystkiego. - szepnęłam niepewnie, Odwracając się ku niemu. - czyli czego się boisz? - zapytał, plącząc dłoń w moich włosach. - Siebie. Ciebie. Nas. Uczucia, które jest między nami. Tego jak bardzo Ci ufam. Jak się już zdążyłam przywiązać. - wymieniałam kolejno. Podniósł się i usiadł, biorąc mnie mocniej w ramiona, posadził sobie na kolanach. Przytulił głowę do mojej piersi. - kocham Cię, skarbie. Kocham nad życie. - wyznał. W jednej chwili jakiś obcy ciężar spadł mi z serca. Kochał mnie, i nic, i nikt, nie miało na to wpływu. Kochał. Nie musiałam się martwić.
|
|
|
|