 |
Wstaję rano i rzygam wczorajszą wódką.
Albo najebany wracałem nad ranem, w pracy brałem urlop
|
|
 |
Może z którąś będę dłużej albo zdradzę ją do rana.
I znów nie jest tak jak być powinno, znów chyba jestem obcy .
|
|
 |
Oczy mam przekrwione, kłamią jeśli widzą płomień.
Dzisiaj znów słuchałem jej poczty głosowej,
|
|
 |
Użalam się nad sobą i to nie jest spoko, mimo wszystko.
|
|
 |
I później pomyślimy jak to będzie dalej.
Mówię sory, ale nawet nie chcę się wpierdalać w fazę.
|
|
 |
I mówi, że by wpadła do mnie na seks i blanta,
Albo blanta i seks, albo na blanta seks i blanta.
|
|
 |
Ale chciałaby coś więcej niż spacer i kumpla,
I ją wkurwia, i chce mi proponować układ.
|
|
 |
Jedenasta, kończę piwo, kopcę blanta
I pisze do mnie koleżanka, którą znam od dawna.
|
|
 |
Ja nie jestem trzeźwy, poznaję w barach tępe panny
I sztuki co mnie znają z opowiadań
|
|
 |
Była jedna, jedna jak niejedna by chciała tak.
Dziś już nie ma tak i nie ma szans, i nara.
|
|
 |
Znam siebie. Mógłbym znów się postarać
I przestać pić, przestać jarać
|
|
 |
Ale nie chcę już wracać chyba,
I mam nadzieję, Że nie oszukuję sam siebie.
|
|
|
|