 |
Jestem zdolna do fałszywego uśmiechu. Kocham patrzeć na tych, których nienawidzę z pogardą i nienawiścią. Ubóstwiam odzywać się z ironią. Potrafię zemścić się, kiedy znajdę odpowiednią okazję.
|
|
 |
Nie muś, ale trochę chciej.
|
|
 |
Jestem uzależniona od tych drobnych przyjemności w życiu - papierosów,dobrej herbaty,filmu obejrzanego przed snem, wstania późno i wyjścia na zimowy spacer
|
|
 |
Wódka nie dodaje, ani nie odbiera rozumu, ona sprawdza, czy rozum się ma.
|
|
 |
usiądziemy na parapecie z paczką fajek i litrem absolwenta. opijemy to jakie jesteśmy nieszczęśliwe.
|
|
 |
Myślała zatem o nim, nie chcąc o nim myśleć. Im bardziej o nim myślała, tym większą czuła wściekłość, a im większą czuła wściekłość, tym bardziej o nim myślała doprowadzając się do takiego stanu, że nie mogła już tego znieść. Zatraciła poczucie rozsądku.
|
|
 |
Długo się nie widzieliśmy. A ja się zmieniłam. Stałam się dziewczyną od której chłopaki nie mogą oderwać oczu. I właśnie wczoraj przechodziłam obok ciebie. Zacząłeś gwizdac i mówić 'ulala'. Uśmiechnęłam się pod nosem. Nie poznałeś mnie. Z gracją się odwóciłam, przy czym moja zwiewna sukienka ładnie zawirowała. Uśmiechnęłam się tym uśmiechem, którym obdarzałam tylko ciebie. zaniemówiłeś.Twarz Ci dziwnie pobladła. A więc jednak przypomniałeś sobie kim jestem. Odwróciłam się na pięcie i poszłam przed siebie. Słyszałam słowa Twoich kumpli " Znasz ją?! " -milczałeś. Byłam z siebie dumna.
|
|
 |
kiedy budził się rano, od razu chciał na nią patrzeć. widząc ją uśpioną obok, oddychał z ulgą. gdy jej nie było, ogarniał go niepokój i zaczynał jej szukać po całym domu.
|
|
 |
w pewnym momencie zdajesz sobie sprawę,
że niektórych ludzi nie zmienisz.
Opętani własną dumą nie posłuchają Ciebie
odwrócą się i odejdą
nie biegnij za nimi
nigdy.
|
|
 |
Jestem kobietą , co oznacza , że jestem genetycznie szalona , chora i pewnie za jakieś 30 sekund przyczepię się do Ciebie o jakąś bzdurę.
|
|
 |
jesteś dla mnie ważny, ale dziś nie znaczysz już nic
|
|
 |
nienawidzę naszych sprzeczek. odnoszę, wtedy wrażenie, że z dłoni wypadło mi coś niesamowicie cennego. mam świadomość, że upadające na podmokłą przez tanie wino podłogę uczucie zostanie zrysowane na stałe, bezpowrotnie. zdruzgotana owym zdarzeniem staram się znikomo zebrać je z podłogi, swoimi drżącymi dłońmi. ocieram je o swoją zwiewną sukienkę z nadzieją, że uda mi się zetrzeć ślad, niewypowiedzianych myśli i błędnie wypowiedzianych słów. ale rysa jest nie do pokonania. starasz się zetrzeć wyrzuty sumienia, cofnąć czas odbijając na nim tylko ślady swoich wybrudzonych od roztartej szminki palców, pogarszając sytuację.
|
|
|
|