 |
Błagam Cię chciej siedzieć obok i czekać, gdy
mam chwilę zwątpienia. Błagam Cię chciej być
światłem w mroku pękniętego serca. Błagam
Cię chciej być koło mnie choćbyśmy siedzieli
nad przepaścią i machali nogami. Wiem, że
czasem jestem złym sztormem zalewającym
Twoje policzki i zimnym kamieniem, o który
potykasz się i zdzierasz skórę, ale błagam Cię
chciej, bo ja nienawidzę siebie i żyć z sobą nie
potrafię, ale Ty kochaj mnie, bo potrzebuje Cię
w każdym dniu by móc oddychać i kochać Cię
taką jaką jesteś. I pragnę tego każdą kroplą w
oceanie, wypełnij mój świat jak gwiazdy niebo.
Bez nich jest puste, samotne i czarne. Błagam
chciej.
|
|
 |
Przytulić Cię, poczuć ciepło Twojego ciała , Twój dotyk, smak. Każdy ruch klatki piersiowej spowodowany głębokim wdechem. Wtulić się w Twoje silne ramiona, zamknąć oczy i po prostu trwać. Wtapiać się w Twoje słowa, które niosą ukojenie nawet w najbardziej przeklętym dniu. Czuć Twoją bliskość, błogość i bezpieczeństwo gdy jesteś obok. Wdychać Twój nieziemski zapach, który doprowadza mnie do szaleństwa. Spoglądać w twoje cudne oczka, obserwować jak robisz swoje słodkie minki. Łaskotać Cię i czekać na to urocze mruczenie , które jest oznaką zadowolenia. Tak.. bardzo bym chciała coć przez jeden wieczór znów poczuć się właśnie tak ..
|
|
 |
Marzę o wieczorze spędzonym tylko z Tobą. Tak jak dawniej. Abys znów rozsmieszał mnie historyjkami wymyslanymi na poczekaniu. Abys usniechem kolorował mi każdą następną chwilę. Chcę by Twój głos, który jest najpiękniejszą melodią dla moich uszu towarzyszył mi już zawsze.Mogłabym Cię słuchać całą wiecznosć. To Ty dawałes mi najwięcej radosci, to czas spędzony z Tobą był dla mnie najcenniejszym prezentem od życia. Co się z nami stało ? Gdzie podziały się nasze wspólne marzenia, chwile uniesienia, słodyczy, szczęscia? Tego już nie ma.. Gdzie podziało się bezpieczeństwo jakie odnajdywałam w Twoich ramionach ? Dlaczego już tego nie ma ? Co musiało się z nami stać , że teraz nie możemy o sobie powiedzieć MY ? Jak bardzo się od siebie oddalilismy ? Co było tego przyczyną ..?
|
|
 |
Wyszedłem na balkon i poprosiłem by przyszła do mnie. Pocałowałem Jej wystający obojczyk i poprosiłem by zamknęła oczy. Chwilę niczym koneser win delektowałem się malarstwem Jej twarzy w nocnej marynacie. Podniosłem schowaną, wyciętą gwiazdę z papieru i objąłem Ją od tylu. Kochanie, otwórz już oczy. - Szepnąłem jak najciszej by mój głos współgrał z delikatnym wiatrem i zapachem nocy. Otworzyła oczy, a ja podniosłem gwiazdke, udałem, że zdejmuje Ją z nieba i z uśmiechem powiedziałem: W końcu chciałaś kiedyś poczuć słodycz gwiazd, a ja mówiłem, że zdobędę dla Ciebie cały świat. Łzy szczęścia spłynęły wprost na moją koszule, wtuliłem Ją w siebie bardziej by wiedziała, że nigdy Jej nie puszczę i nie zostawię. A słowa dotrzymuje.
|
|
 |
A najgorsze jest uczucie tęsknoty . Tęsknoty do Ciebie, do tego, który wypełniał kiedyś całe moje życie. Tęsknota do czasów kiedy nic poza Tobą się nie liczyło. I ból towarzyszący każdemu wspomnieniu. Gorzki smak każdej wylanej tu refleksji, słowa przepełnione obfitością żalu, smutku i łez. Czy to uczucie nigdy nie minie? Czy już zawsze będę nosić w sobie puste miejsce, ważące tyle, że nie potrafię je unieść? Męczę się każdego kolejnego dnia, dławię łzami każdej kolejnej nocy.. Każde kolejne wspomnienie Ciebie i tego co było kiedyś wywołuje u mnie dreszcz. To nic, że się uśmiecham. Sądzisz, że jeśli tak jest to wszystko jest w porządku ? No to pozdrawiam.
|
|
 |
Stało się to. Uzależniłem się. Michał ty ćpunie. Nie mogę sobie poradzić z najmniejszą rzeczą, bo brak mi Ciebie. Jestem sparaliżowany i niepełnosprawny bez Twoich rąk. Tak po prostu nie potrafię nic zrobić, wszystko wylatuje mi z rąk i nie wiem nic. Bo każda linia papilarna na Twojej dłoni, każde Twoje DNA to moja mapa jak mam żyć, oddychać i istnieć. Tylko one pokierują mnie w stronę szczęścia i tam odnajdę sens swojego życia. Ale mogę wołać do tego kolorowego nieba żegnającego Słońce, że pragnę Twej obecności, a ryk morza odda szaleńcze krzyki mojej zamkniętej duszy, ale Ty nie usłyszysz. Cisza niedomówień zagłusza moje słowa, a zdarte usta zapadają się to coraz dalej zapominając słów. Jedynie oczy niczym wulkan wybuchają i wylewa się z nich lawa gorących łez. Czy koniec mojego świata właśnie nastąpił? Czemu ktoś zrobił nasz kalendarz i skończył go na dniu dzisiejszym? Przecież mieliśmy wiecznie trwać.
|
|
|
|