 |
Wybacz mi, chciałam tylko dla Ciebie żyć...
|
|
 |
Jeden raz się rodzimy i jeden raz umieramy. Ślub też bierzemy tylko raz w życiu. I zakochujemy się tylko raz.
|
|
 |
Tęsknie do Ciebie przez stół, przy którym siedzimy i z fotela na fotel obok, w teatrze czy kinie i przez kołdrę, która okrywa nas oboje.
|
|
 |
Podaruj temu, kogo kochasz skrzydła, by mógł latać, korzenie, aby wracał i powody, aby został.
|
|
 |
On jest moim światem i mój świat jest nim, i bez niego nie ma świata.
|
|
 |
Ja Cię kocham, a Ty z nią.
|
|
 |
I jeszcze musisz przeżyć moje odchodzenie...
|
|
 |
Coś pomiędzy żegnaj, a do zobaczenia. Coś pomiędzy pamiętam, a nie zapomnę. Gdzieś pomiędzy potrzebuję, a pragnę, pomiędzy żyję, a czekam...
|
|
 |
Nie życzę Ciebie nikomu, bo życzę Ciebie sobie. ♥
|
|
 |
Jeśli ktoś kocha nas aż tak bardzo, to nawet jak odejdzie na zawsze, jego miłość będzie nas zawsze chronić.
|
|
 |
Sprzedałyby duszę diabłu za możliwość spotkania się z nim. Jak hieny walczyłyby o jego uwagę, o to, żeby obdarzył je uśmiechem, przeszedł się z nimi przez miasto i dał buziaka na środku ulicy. Poznanie jego rodziny byłoby nieśmiałym marzeniem, podobnie jak odwiedzenie go, leżenie w jego łóżku i wspólna beztroska. Dałyby mu wszystko - swoje ciało, z sercem na czele, swoje myśli, swoją przyszłość. Opakowałyby starannie i wręczyłyby mu z zalotnym uśmiechem. A ja? Dostałam go bez starania. Usilnie wpraszał się do mojego życia, aż udostępniłam mu wąskie przejście, które szybko wykorzystał. Rozumiesz? Miałam przy sobie faceta, na widok którego większość dziewczyn tępo duka: "ideał". Kochałam się z nim, śmiałam się, oglądałam filmy, a za każdym razem w myślach miałam kogoś innego. Paradoks życia.
|
|
 |
Nie rozmawialiśmy od połowy lipca. Przyjechał w dzień moich urodzin na kilka minut - tylko po to, żeby dać mi bukiet ciemnoczerwonych róż. Wydukał najzwyklejsze "wszystkiego najlepszego", jakby same te słowa mogły załatwić sprawę. Jakby miały moc, by skleić rany na sercu. Po tamtym dniu zamilkł. Zatracił się we własnym świecie - nowej rzeczywistości, gdzie nie zarezerwował dla mnie miejsca. Dziś nie czuję bólu. Nie czuję nawet żalu. Jedyne co mi towarzyszy to cicha, pusta obojętność. Na sercu mam blizny. Przeważnie są nienaruszone, dobrze zasklepione. Tylko czasem, w szczególnych momentach, chciałabym po prostu znaleźć się w jego szerokich ramionach i móc powiedzieć najprostsze "dziękuję, że jesteś, tato".
|
|
|
|