 |
Wiem, bywało różnie, paskudnie i cudnie
i chuj wie, co z jutrem, lecz później nie umknę
tym pięknym chwilom, co zmieniły mnie na amen
|
|
 |
Mógłbym być chamem, to też umiem, serio
sprawić, że byłoby ciężko ze mną
To spacer po linie, bo czasem sam nie wiem
czego chcę, dziś chyba mam pewność
|
|
 |
Nie trzymałem się z ludźmi, trzymałem się z dala
mówiąc się nie kłóćmy, lecz wypierdalaj
Nara! Bo w tym cały ambaras,
żeby dwoje chciało na raz, a tylko jedno się stara
Już mnie nie jara życie w samotności
Mógłbym tu zaraz zacząć szukać miłości
ale miałem dość ich i chyba skumałem,
że to czego szukam już miałem, amen.
|
|
 |
Nie wiedziałem jak wszystko to, co mam
mogłem stracić w jednej chwili i zostać tu sam
|
|
 |
Nie mówiłem im, że będę walczył
mówiłem, że dosyć mam nieudanych prób
I że już chyba po prostu wystarczy
nieświadomie sam kopałem sobie grób
Słowa były wtedy lżejsze od tlenu
i częściej prosiły mnie 'już nic nie mów'
|
|
 |
nie mów nic, ponoć jutro nam sprzyja
|
|
 |
Wiem, kiedy zawodzę, wiem ile jestem wart
Tyle razy mnie uchronił tylko głupi fart
|
|
 |
I nie przejmuj się, odrzuć samodestrukcję
Każdą porażkę można obrócić, jakoś w sukces
|
|
 |
Naturalnie, bez stresu, jakby to przekalkulować
To jeszcze się okaże, że nie ma czego żałować!
|
|
 |
Bywa różnie, wiadomo, czasem bywa niewesoło
Lecz sztuka polega na tym by przyjąć stratę z pokorą
|
|
 |
Sztuką jest umieć przegrywać, ta, co tu ukrywać?
Co dzień los kogoś wyzywa, wygrywasz, albo się zrywasz
|
|
 |
Kocham cię, przecież wiem, pamiętam
Może jednak spędzimy razem święta
|
|
|
|