 |
Za późno. Już nie musisz o mnie walczyć. Dziękuję. / jachcenajamaice ♥.
|
|
 |
wszyscy zebraliśmy się u Niego w domu, by chwilę później wyjechać na koncert. siedziałam w zakamarku pokoju obserwując każdy Jego ruch. rozmawiałyśmy z kumpelą o wokaliście zespołu i jego wspaniałej urodzie. zerkał co chwilę na Nas cicho się uśmiechając. - no to komu w drogę.. - powiedział. - ja bym jeszcze chciała skorzystać z łazienki. - powiedziałam. - zaprowadzisz ? - kiwnął głową w stronę drzwi przepuszczając mnie pierwszą. chwilę później uchylił białe drzwi . - to tutaj. - rzucił spoglądając na mnie. przygryzłam lekko wargę zbliżając się do Jego ust, po czym delikatnie stanęłam na palcach. wziął mnie na ręce i zatrzaskując drzwi łazienki posadził mnie na pralce. - brakowało mi Cię. - szepnęłam. przykrył dłonią moja usta by później bezwstydnie móc je całować. - mi Ciebie też. - dodał rysując na moich nagich plecach opuszkami palców serce.
|
|
 |
gotowa byłabym kupić PEZETOWI bukiet róż, za wszystkie kawałki jakie ma, które tak bardzo pomagają mi w życiu.
|
|
 |
-hmm.. w której ręce?
-ale co?
-Twoje życie.
-W takim razie w obu.
-Dlaczego?
-Bo moje życie jest w Twoich rękach.
|
|
 |
Pijesz kolejny łyk piwa, palisz kolejnego papierosa - znów Go widziałaś. Był tak cholernie szczęśliwy - ale to już nie Twoja sprawa, On już nie jest Twój.
|
|
 |
-córciu, jak możesz mieć kogoś zapisanego w telefonie 'jebany chuj'?!
- sorki mamo, zmienię na 'niegrzeczny penis'.
|
|
 |
|
- co mamy potem? - ja pierdole. - aha. Czyli matmę.
|
|
 |
nadchodzą momenty, kiedy niesamowite ciepło oblewa wnętrze Twojego ciała, chcąc ugotować każdy z Twoich organów. serce zaczyna skakać jak wirująca pralka. chcesz krzyczeć, ale odbiera Ci mowę. pragniesz płakać, ale Twoje kanaliki łzowe odmawiają posłuszeństwa. rzucasz się w amoku, nie wiedząc co robić. patrzysz ślepo w jeden punkt, opadając z sił. nie potrafiąc uwierzyć w coś co Cię właśnie spotkało. budzisz się w środku nocy, oblana potem na dywanie, na który upadłaś z niemocy. rękawy brudne od tuszu. pod paznokciami tynk ze ścian. a podniesienie powiek staje się jedną z brutalniejszych rzeczy jakie Cię ostatnio spotkały. wehikuł czasu zabiera Cię do rzeczywistości, teraźniejszości nieusilnie każąc Ci z nią walczyć, wiedząc że nie masz najmniejszych szans bo chociażbyś spłonęła od wewnątrz, paląc każdy z własnych organów począwszy od serca uczucie przerażenia nie spłonie już nigdy.
|
|
 |
Nie ma to jak matematyczka, która wystawia oceny i przy moim numerku wpisuje 5, a po chwili z tekstem : Co ja robię? / palantka ♥.
|
|
 |
- gramy w butelkę i nie ma , że nie. - krzyknęła przyjaciółka, kładąc butelkę z piwa na podłogę. - ni chuja. - syknęłam zaciągając się szlugiem. po długiej sprzeczce zaczęliśmy grę. wtedy wszedł do salonu on. - o brat, chodź, twoja czarnulka tu jest. - zaśmiała się do niego przyjaciółka ciągnąc go za rękę. spojrzał na mnie aroganckim wzrokiem, odpalając papierosa. po długim czasie, przyszedł czas na niego, zakręcił butelką i wypadło na mnie. próbowałam wstać i wyjść, ale kolega mnie trzymał. - myślisz czasem o mnie? o nas? o tym co było między nami? - zapytał z powagą. - nie. - syknęłam. - wiem, że tak. czemu kłamiesz? - zapytał. - po chuj pytasz. kocham cię jak pojebana, próbuję zwrócić na siebie uwagę, dlatego ciągle przyłażę do twojej siostry, ale ty masz to w dupie. - darłam się głośno. - nawet nie wiesz, jak tęskniłem za tym twoim pyskowaniem. - zaśmiał się po czym podszedł do mnie i wbił się w moje usta - cwaniak.
|
|
 |
-Kocham Cię.- powiedziała, patrząc na chłopaka jej życia.
-Mówiłaś coś? - powiedział chłopak, wyciągając z uszu słuchawki.
-Mówiłam, że ładna dziś pogoda.
-Ja Ciebie też.- włożył słuchawki do kieszeni i pocałował ją.
|
|
 |
gdybym ja z moim rodzeństwem wylądowała w psychiatryku, to psychiatra musiałby iść do psychiatry .
|
|
|
|