 |
|
Ty sie w nasze martwe, ślepe oczy schowaj i dalej przez ten durny żywot matko prowadź. Tylko nie ucz nas jak latać, bo nie sztuką jest latanie, sztuką miękko wylądować
|
|
 |
|
To dzięki tobie już się nie boje klimatycznych zmian i lokalnych podtopień, wiem że kiedy przemokniemy do cna oboje, w wino zmienię wode
|
|
 |
|
To dzięki tobie jeszcze jakoś trzymam sie w pionie, to dzięki tobie, lepszymi czynisz rzeczy złe i nie tonę
|
|
 |
|
“Ile niewypowiedzianych słów przepadło na zawsze. A może ważniejsze były od tych wszystkich wypowiedzianych.”
— Wiesław Myśliwski
|
|
 |
|
Nie mogę wyżej stać, więcej widzieć
Nigdzie sam nie idziesz, jestem obok,
nawet, gdy zwiążą ci oczy będę z tobą
Czekasz na słodki strzał z podniesioną głową
|
|
 |
|
Czasami uchodzi gdzieś z nas cała boskość,
przecieka nam przez palce, cały jebany sens
|
|
 |
|
Każdy może, choć raz zgubić ostrość, gdy momentami łoskot opanowuje całą treść
|
|
 |
|
A ona wytrzeźwieje, gdzieś wewnątrz wspomni mnie,
Trzęsą dłonie się, wszystko brzmi jak zły sen,
Trzęsą mi się w chuj, piję znów, kolejny dzień.
|
|
 |
|
Nie ma już miejsc, w których jeszcze razem będziemy
|
|
 |
|
mówili mi - daj sobie spokój, wreszcie zapomnij o niej, zrobiłbym wszytko dla spokojnego roku.
|
|
 |
|
wciąż dźwigasz mnie, a ze mną cały syf, wszystkie te dni, kiedy nie mogłoby już być gorzej
|
|
 |
|
ideały się stały jakieś niewyraźne, wiem, to straszne, bo kiedyś były moje, własne i tracę je, tak samo jak tracę Ciebie i sens, znów krzyczy mi o tym w pysk, kolejny pusty w myśli dzień, już nie wiem sam czy tego chcę, nie wiem co wokół dzieje się
|
|
|
|